Jean Jacques Rousseau, który w odróżnieniu od francuskich ojców Oświecenia nie brał od carycy pieniędzy za wychwalanie imperium rosyjskiego, w swej słynnej „Umowie społecznej” tak ocenia poronione „reformy” Piotra I:
„Rosjanie nie będą nigdy naprawdę ucywilizowani, bo zostali nimi za wcześnie. Piotr posiadał geniusz naśladowczy, nie posiadał prawdziwego geniuszu, który jest twórczy i czyni wszystko z niczego […]. Piotr wiedział, że lud jest barbarzyński, a nie dostrzegał, że nie dorósł jeszcze do cywilizacji, chciał go cywilizować, kiedy należało go tylko musztrować. Chciał z początku czynić ze swego ludu Niemców, Anglików, gdy tymczasem trzeba było zacząć od zrobienia z nich Rosjan. Przeszkodził swym poddanym stać się kiedykolwiek tym, czym mogliby zostać, a przekonał ich, że są tym, czym nie byli.” [wszystkie podkreślenia moje – J.L.]
Rosjanie obydwojgu tym władcom przyznali miano „Wielkich”, rekwizytem Piotra stał się jego topór, który służył mu to do prac ciesielskich, to „wyrąbywania okna na Europę” lub rąbania osobiście głów niepokornych poddanych, z imieniem Katarzyny zaś związało się pojęcie „potiomkinowskich wiosek”, zbudowanych nie tyle dla niej, co dla naiwnych cudzoziemców, którym w ten oszukańczy sposób prezentowano właśnie podbity, lecz „odwiecznie rosyjski” Krym jako krainę szczęśliwości i dostatku.
To dwa stałe od czasów Iwana Groźnego syndromy rosyjskiego imperium: panowanie nad ludem własnym i narodami podbitymi z pomocą nieludzkiego terroru - „topór” i totalnego kłamstwa – potiomkinowska „pokazucha”. Oba te narzędzia przynosiły sukces wtedy, gdy wspierały je cynizm i obłuda Zachodu widzącego we współpracy z Rosją jakąś swoją, najczęściej iluzoryczną korzyść, od udziału w rozbiorach Polski poczynając. Czy byli aż takimi głupcami, czy też aż tak zręcznie kłamali całemu światu Rosjanie?…
Przecież wybitni ludzie Zachodu widzieli to wszystko na wylot i ostrzegali! Rousseau przeczuł to z oddali, francuski markiz de Custine dojrzał z bliska po spędzeniu w Rosji zaledwie niedługiego czasu:
„Rosjanie jako obrońcy sprawy cywilizacji pośród arcycywilizowanych narodów, choć jeszcze tak niedawno sami byli tłuszczą, którą ledwo ogładzeni barbarzyńcy strachem trzymali w ryzach! Szukając źródła zła, dochodzi się do wniosku, że wszystkie ich zbłąkania są nieuniknionym skutkiem narzucenia im przed półtora wiekiem przez Piotra I pozorów cywilizacji. Następstwa pychy tego człowieka Rosja będzie odczuwała dłużej niż podziw dla jego chwały.[…] Nie mogę zapomnieć o podróży cesarzowej Katarzyny na Krym i o zrobionych z desek oraz malowanego płótna fasadach sztucznych wsi, które porozstawiano wzdłuż całej drogi, aby odbywającą tę tryumfalną podróż władczyni mogła sobie wyobrażać, że za jej panowania dawne pustkowia zapełniły się ludźmi”.
Po dokonywanych dziś na oczach świata zbrodniach najnowszego wcielenia imperium rosyjskiego papież zamiast na Ukrainę wybiera się do Mongolii i ośmiela się mówić o wspaniałym dziedzictwie tegoż imperium! Przypomnijmy prorocze słowa jego poprzednika, Benedykta XVI, zawarte w słynnym liście z lutego 2019, gdzie objaśnia takie oto straszliwe ostrzeżenie Chrystusa:
„I rzekł do uczniów Swoich: Nie podobna jest, aby zgorszenia przyjść nie miały; lecz biada temu, przez kogo przychodzą. Pożyteczniej by mu było, gdyby kamień młyński zawieszono na szyi jego, i wrzucono go w morze, niż żeby miał zgorszyć jednego z tych malutkich.” (Mk 9,42).
Wyrażenie „mali” w języku Jezusa oznacza zwykłych wierzących, którzy mogą być wprawieni w konfuzję w swojej wierze intelektualną arogancją tych, którzy myślą, że są inteligentni. A więc tutaj Jezus chroni depozyt wiary stanowczą groźbą kary dla tych, którzy wyrządzają mu szkodę. [...] Idea lepszego Kościoła stworzonego przez nas jest w rzeczywistości propozycją diabła, przy pomocy której chce nas odwieść od Boga żywego, poprzez oszukańczą logikę, na którą zbyt łatwo dajemy się nabierać. [...]
Bardzo ważne jest przeciwstawianie się kłamstwom i półprawdom diabła pełną prawdą: Tak, jest grzech w Kościele i zło. Ale nawet dzisiaj jest święty Kościół, który jest niezniszczalny. Wciąż istnieje wielu ludzi, którzy pokornie wierzą, cierpią i kochają, w których prawdziwy Bóg, kochający Bóg, pokazuje się nam. Dzisiaj Bóg także ma swoich świadków (martyres) na świecie. Musimy tylko być czujni, by ich zobaczyć i usłyszeć.”
Czemu Franciszek nie staje po stronie "martyres" Buczy?...