Jedna koncentruje się przede wszystkim na etyce, absolutyzując ją. Sercem chrześcijaństwa jest w istocie – dowodzą jej zwolennicy – wzniosłe i piękne nauczanie moralne Jezusa z Nazaretu: wzywanie do miłości, tolerancji itp. Z kolei druga pokusa polega na absolutyzowaniu wiary i zarazem na bagatelizowaniu życia moralnego. Wyznawcy tej drugiej drogi powołują się przede wszystkim na chrześcijańską ideę Boga: skoro jest On Bogiem kochającym każdego człowieka i Bogiem miłosiernym, to niezależnie od tego, jak żyjemy, dobrze czy źle, wszyscy będziemy zbawieni. „Hulaj dusza, piekła nie ma!”. A raczej piekło wprawdzie istnieje, ale – jak głoszą postępowi teologowie (skąd oni to wiedzą?) – jest ono puste. Tymczasem św. Paweł napisał: „Wiara bez uczynków martwa jest” oraz „niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego”.
Wiara i uczynki
Czy dla chrześcijaństwa liczy się tylko wiara? A może jego istota jest tożsama z określoną, wzniosłą etyką? Pytania te sugerują dwie fałszywe odpowiedzi, dwie pokusy, przed jakimi stoją wyznawcy Jezusa Chrystusa, dwie błędne drogi egzystencji chrześcijańskiej.