Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Weto! – nie ma dokąd się cofać

Próba narzucenia Polsce i Węgrom, a w praktyce wszystkim państwom UE niebędącym mocarstwami, systemu oceny ich „praworządności”, przy braku jej sprecyzowanych kryteriów, wiedzie do wniosku, że będą to kryteria uznaniowe, każdorazowo dostosowywane do interesów mocarstw unijnego rdzenia – Niemiec i Francji. Zgoda na to wyposażyłaby te mocarstwa w zdolność karania sprzeciwiających się ich woli rządów odebraniem im funduszy UE. 

Powstałby instrument podburzania opinii publicznej ukaranych w ten sposób państw przeciw ich rządom, z zamiarem ich obalenia. Przyjęcie tego systemu w istocie oznaczałoby utratę niepodległości przez Polskę. Nie wolno się na to zgodzić, za żadną cenę!

„Praworządność” – sytuacja prawna

W Unii Europejskiej obowiązuje zasada przyznawalności. UE ma tylko takie kompetencje, jakie zostały jej nadane przez państwa członkowskie w traktatach, i nie ma prawa poszerzać ich sobie samowładnie – każdy taki akt to uzurpacja. W Opinii Służby Prawnej Rady UE (10296/14) na temat zgodności z traktatami mechanizmu tzw. „praworządności ”czytamy:

„Zdaniem Służby Prawnej Rady nowe ramy UE na rzecz praworządności w kształcie przedstawionym w komunikacie Komisji nie są zgodne z zasadą przyznania, która reguluje kompetencje instytucji Unii”.

Organizacja systemu sądownictwa w państwach członkowskich lub nadzór nad nią nie są traktatowo przyznanymi kompetencjami UE. Nadanie UE kompetencji w tym zakresie wymaga zmiany traktatów. Polska w lipcu na szczycie UE zgodziła się na mechanizm kontroli antykorupcyjnej wydatkowania unijnych funduszy (tu istnieją precyzyjne procedury Trybunału Obrachunkowego UE), nie zaś na ocenianie „praworządności”.

Instytucje UE jako pas transmisyjny woli mocarstw

Od 2008 r. mamy stały wzrost kontroli głównych mocarstw (RFN i słabnącej Francji) nad instytucjami centralnymi UE. Traktatem z Lizbony osłabiono rolę prezydencji (a zatem państw małych – duże jej nie potrzebują) i wprowadzono system głosowania preferujący kraje ludne, wzrosła potęga Niemiec jako stabilizatora strefy euro po kryzysie zadłużeniowym. Brexit usunął z gry Wielką Brytanię – mocarstwo hamujące hegemonię RFN i Francji. Komisja Europejska wykonuje wolę Berlina i Paryża, a zdominowany przez progresywistów Parlament Europejski ideologicznie zwalcza konserwatywne rządy Polski i Węgier. Przytłoczone trzecim już z rzędu kryzysem (zadłużeniowym, imigracyjnym i koronawirusowym) Południe słabnie i potrzebuje wsparcia, a małe państwa Europy Środkowej obawiają się starcia politycznego z mocarstwami unijnego rdzenia.

Hegemonia Niemiec cierpiąca na niedostatek potencjału

RFN wyłania się w tej sytuacji jako hegemon UE. Nie ma jednak potencjału, by samotnie stabilizować całą konstrukcję. Zadłużenie Belgii w początkach listopada 2020 r. sięgnęło 117,6 proc. PKB, Francji – 118,7 proc., Hiszpanii – 123,0 proc., Portugalii – 137,2 proc., a Włoch – 161,8 proc. Natomiast rekordowe było w Grecji: 205,2 proc. (dla porównania Polski – ok. 60 proc.). Dług wszędzie gwałtownie rośnie wskutek ponownego lockdownu związanego z COVID-19. 

Państwa Północy („klub skąpców” – RFN, Holandia, Austria i Skandynawia) znajdują się pod naciskiem swoich elektoratów żądających „skończenia z Unią transferową” – czyli zmniejszenia odpływu środków z podatków ich obywateli na transfery do biedniejszych państw UE ze Wschodu i z Południa. Południe, dotknięte trzecim z rzędu kryzysem, żąda wsparcia, a jego nieudzielenie grozi pogłębieniem kryzysu w tym regionie i załamaniem się jego siły nabywczej, co z kolei grozi kryzysem na Północy. 

Wschód, który dobrze wyszedł z pierwszej fali ­COVID-19 (ale najwyraźniej będzie ciężko dotknięty drugą falą) i mający dobre rokowania gospodarcze, traktowany jest jako niezbędny zasób środków zmniejszających skalę obciążeń Północy, czy to przez obcięcie transferów pod pretekstem „ukarania Polski i Węgier za łamanie praworządności”, czy też przez takie reguły spłat długów UE zaciąganych na Fundusz Odbudowy, by ich istotną część przerzucić na barki państw wschodniej flanki, zdejmując ten ciężar z barków podatników z Północy. Na tę grę nakłada się głęboka niechęć ideologiczna progresywistycznego mainstreamu UE do konserwatywnych rządów Polski i Węgier.

Bez względu na wynik tej gry Niemcy, nawet wsparte przez Holandię, Austrię, Luksemburg i Skandynawów, nie są w stanie skredytować Francji, Włoch i Hiszpanii z ich stanem zadłużenia. Nie mają na to dostatecznych środków ani nie uzyskają zgody własnych wyborców na użycie ich w skali zapewniającej skuteczność. UE czeka zatem seria wstrząsów.

Skutki ewentualnego weta Polski i Węgier

Nikt jeszcze nie zgłosił weta. Sprawa stanęła w Komitecie Stałych Reprezentantów (ambasadorów państw członkowskich przy UE) i ambasadorzy RP i Węgier oświadczyli, że próba przyjęcia przez Radę UE budżetu warunkowanego „praworządnością” spowoduje weto ich rządów. 

Weto może uniemożliwić przyjęcie budżetu do końca bieżącego roku, a zatem co najmniej w początkach 2021 r. obowiązywać będzie prowizorium budżetowe oparte na zasadach obowiązujących w bieżącym budżecie. Jak twierdzi Jacek Saryusz-Wolski (działający na niwie integracji europejskiej od 1989 r., a badawczo od lat 70. XX w., doświadczony w procedurach UE poseł do Parlamentu Europejskiego od 2004 r.), sytuacja ta jest dla Polski korzystna, gdyż w starym budżecie przeznaczone dla nas środki były ok. 23 proc. wyższe niż w nowym. Nie wystartują nowe wieloletnie programy UE przewidziane w projekcie budżetu na lata 2021–2027, czym straszy opozycja. Jednakże pieniądze z nowych programów i tak nigdy nie są masowo uruchamiane w pierwszych miesiącach nowego budżetu. Propaganda opozycyjna pomija ten fakt i milcząco tworzy wrażenie, jakby prowizorium budżetowe wynikające z ewentualnego weta Polski i Węgier miało trwać siedem lat i sparaliżować na ten czas wszystkie nowe programy. Jest to oczywisty absurd. Spór zapewne rozstrzygnie się w okresie mierzonym miesiącami, a nie latami. Weto nie grozi zatem Polsce paraliżem przepływu funduszy unijnych. Oczywiście o ile UE nie złamie traktatów.

Realia Funduszu Odbudowy i prezydencje w Radzie UE w 2021 r.

Fundusz Odbudowy – powoływany dla amortyzacji gospodarczych skutków koronawirusa – zgromadzi środki pochodzące nie ze składek państw członkowskich do budżetu UE, lecz z pożyczek zaciąganych przez UE na międzynarodowych rynkach finansowych. Środki z tego funduszu będą potem rozdzielane między państwa członkowskie w dwojakiej formie – pożyczek (obwarowanych regułami dyscypliny budżetowej i podlegających oprocentowaniu i spłacie) oraz grantów (bezzwrotnych i nieoprocentowanych). 

Pożyczki zaciągane na rynkach finansowych przez UE będą podlegały spłacie i oprocentowaniu. Środki na to mają pochodzić z solidarnej składki państw członkowskich proporcjonalnej do ich składki do budżetu, obliczanej poprzez prognozowany wzrost gospodarczy z poprzedniej dekady rzutowany na dekadę następną. Przelicznik ten nie uwzględnia poziomu zamożności kraju, jest więc niekorzystny dla państw naszego regionu o szybko rozwijającej się gospodarce, ale niskim poziomie PKB. Stosunkowo słabo zadłużona Polska mogłaby na międzynarodowych rynkach finansowych pożyczać sama na zbliżonych warunkach co cała UE. Głęboko zadłużone państwa Południa nie mają tej możliwości i potrzebują Funduszu Odbudowy bardziej niż Polska i Węgry. Jest więc szansa, że będą naciskać na Niemcy i unijny ­mainstream, by sporem z Polską i Węgrami nie blokowały uruchomienia niezbędnych Południu funduszy.

Prezydencję w Radzie UE po Niemczech przejmuje w styczniu 2021 r. silnie zadłużona Portugalia, a w czerwcu Słowenia, rządzona przez ściśle współpracującego z Viktorem Orbánem premiera Janeza Janšę. Rokowania budżetowe pod przewodem potrzebującej wsparcia finansowego, a więc skłonnej do kompromisu Portugalii, przyjaznej Słowenii i ze spragnionym pomocy Południem, powinny być łatwiejsze niż w okresie prezydentury niemieckiej. Weto przesunie je zaś na okres prezydencji portugalskiej, raczej już nie słoweńskiej. O kompromis będzie łatwiej.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Przemysław Żurawski vel Grajewski