Jednak żeby wszyscy mieli poczucie partycypacji, realnego współuczestnictwa i niemalowanego współdecydowania, wszystkie kraje uczestniczące powinny czuć, że mają wpływ na funkcjonowanie organizacji i mają z tego namacalne korzyści. Nawet jeżeli są one czasem mniejsze, czasem większe albo jeśli inni: bogatsi, więksi albo przeciwnie: mniejsi i biedniejsi te korzyści uzyskują większe.
W każdej organizacji międzynarodowej toczy się jakaś gra sil i wpływów. To normalne. Jednak aby organizacja ta mogła istnieć, rozwijać się albo przynajmniej nie kurczyć się – warunkiem sine qua non jest, aby członków (państwa członkowskie) szanowano i honorowano. Ostatecznie bez nich organizacja by istnieć nie mogła!
Proszę wybaczyć ten może przydługi wstęp, ale czasem trzeba pokazać paranoję w szerszym kontekście. Bo to, co robi Unia Europejska, czy jej poszczególne instytucje - z wyłączeniem Rady Europejskiej skupiającej szefów rządów – to właśnie polityczna paranoja. Trzeba więc przywrócić właściwy porządek rzeczy. To nie Polska, Węgry, Słowenia i inne państwa są dla UE! To Unia jest dla Polski, Węgier, Słowenii i innych krajów. Realizowanie w organizacji międzynarodowej „prawa bejsbola” (określenie autorskie! Cytować za podaniem źródła…) jest działaniem na szkodę danej organizacji. Tak jak są przedsiębiorcy, właściciele firm, którzy działają na szkodę własnej spółki, firmy i są za to ścigani mocą prawa – tak samo, jak widać, są organizacje międzynarodowe, w których poszczególne państwa, zwykle te największe i najbogatsze, a w związku z tym najbardziej aroganckie, uważają, że im wszystko wolno i prawem kaduka chcą sterroryzować inne kraje: mniejsze, mniej bogate lub(i) z krótszą historią członkowską w danej organizacji (ta krótsza historia, to nie z winy nowych członków…).
Trzeba państwom szkodzącym „dobru wspólnemu”, czyli szkodnikom Unii powiedzieć: dość! Jacy to szkodnicy? Cóż, polecam definicję z encyklopedii „Nowe Ateny” Benedykta Chmielowskiego z XVIII wieku zawierającą definicję konia: „Koń, jaki jest, każdy widzi”… Co to za koń (konie) wszyscy w Europie widzą i wiedzą...