Z pewnością ze sztandarów włączonych do niej jednostek polskich już trzeba by zdrapywać dewizę: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Euroarmia to i „europejskie” obyczaje, a wiadomo, kto je w UE narzuca. We Francji zabrali się właśnie np. za „zbyt religijne tradycje wojskowe”. Końca laicyzowania tego kraju nie widać, a rozdział państwa i religii zyskuje w ostatnich latach nad Sekwaną rys nie współistnienia, ale wojny antyreligijnej. Swoją drogą, tylko czekać, aż pojawi się postulat zmiany kształtu wojskowych odznaczeń. Wręczanie „krzyży” przecież też powinno im przeszkadzać. Na razie w parlamencie francuskim pojawił się raport lewackiej partii France Insoumise (Zbuntowana Francja), który krytykuje „obecność katolickiej religii w niektórych tradycjach wojskowych”, co ma naruszać zasady świeckości i neutralności armii. I tak byłoby też z euroarmią. W końcu to Paryż storpedował w UE zapisy o chrześcijańskich korzeniach naszej cywilizacji.