A konkretnie o jednym, kapralu Wojtku z armii Andersa. „Tematem kursu była postać niedźwiedzia brunatnego, który nie jest związany z zakresem zadań Instytutu” – napisał czujny kontroler Marek Marczuk. Marczuk gieroj! Bodnarowcy, do boju! Kominiarki na twarz i rozprawcie się z misiem jak z Dariuszem Mateckim, bobrami dywersantami z wałów przeciwpowodziowych czy ojcem Kolbem. Haki na misia są liczne, ponoć lubił piwo i papierosy, więc w grę wchodzi także demoralizacja nieletnich. Trzeba go złapać i kazać mu lać do butelki jak księdzu Olszewskiemu albo dokarmiać go przymusowo jak Mariusza Kamińskiego, i to bynajmniej nie miodkiem.
Albo pogazować go jak rolników. To zły niedźwiedź, pisowski niedźwiedź, jak powiedziałby Jerzy Owsiak. No i fakt, że jest brunatny, też jest bardzo znaczący.