Mam wrażenie, że polskie piekło też przeżywa trzęsienia ziemi. Nie dlatego, że przyszedł do niego Mesjasz, bo on się wybiera do wszystkich, ale dlatego, że do szczelnego systemu medialnego, ustawiającego całą opinię publiczną, dotarło trochę świeżego powietrza. Ponad połowa wyborców postanowiła skorzystać z niezależnych od władzy źródeł informacji z Republiką na czele. Na debatach organizowanych przez Republikę, do których doprosiliśmy inne media, pojawili się politycy wszystkich formacji poza bełkoczącym Rafałem Trzaskowskim. Ten zamknął się z pocieszającą go panią psycholog i życzliwymi mu mediami. Na debatę w naszej stacji „wysłał” prokuratora, i to jeszcze po tym, jak jego ochrona dotkliwie pobiła naszego dziennikarza. Wyszło niefajnie. Wyborcy to ocenili z prędkością telekomunikacji miejskiej z rozpadającej się budowli.
Trzęsienie ziemi w piekle
Zawsze mnie zastanawiał fragment z naszego wyznania wiary, mówiący o tym, co działo się tuż po śmierci Chrystusa: „zstąpił do piekieł”. Intencja jest jasna: Chrystus przezwyciężył śmierć i w domu złego pokazał, kto tu rządzi. Można sobie wyobrazić panikę mieszkańców tego fatalnego zakątka, a wizualnie to pewnie było to coś w rodzaju trzęsienia ziemi o dużej skali.