Ruskich tropów w karierze Pytla nie brakuje, bo np. w 1998 r. opuścił UOP w atmosferze niejasnych kontaktów z przedstawicielami rosyjskich służb oraz braku pozytywnego testu na wykrywaczu kłamstw. Bełkotliwe teoryjki byłego szefa SKW łatwo sfalsyfikować i wyśmiać, bo z dala czuć je psychiatrykiem. Mimo wszystko warto zapytać, o co jemu, a raczej jego mecenasom, chodzi. Oto bowiem w kluczowym momencie wojny na Ukrainie, gdy ruskim zagląda w oczy widmo militarnej katastrofy, w kraju stanowiącym bezpośrednie zaplecze dla Ukrainy wypuszcza się śmierdzącego szczura świadomej dezinformacji mającej dezintegrować polskie społeczeństwo. Tego nie można pozostawić bez odpowiedzi. Pora na intensywną pracę naszego kontrwywiadu.