Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Szczęki widzów, maski prawników

Jak wiadomo, reformą polskiego sądownictwa najmniej zainteresowani są sami prawnicy. Zgodnie zresztą z zasadą, że im lepiej ustosunkowani wśród swoich kolegów, tym mniej widzą konieczność dokonywania jakichkolwiek zmian.

Nie ma tu specjalnej różnicy, czy mówimy o sędziach, adwokatach, radcach prawnych, prokuratorach czy komornikach. Nie bez kozery w branży obowiązuje zasada, że dobry prawnik to ten, który ma dużą kancelarię, ale bardzo dobry to taki, który dobrze zna sędziów.

Jak sądzę, w ramach debaty o zmianach w wymiarze sprawiedliwości „kilku prywatnych wnioskodawców” wysłało do Naczelnej Rady Adwokackiej żądanie ukarania tych adwokatów-posłów, którzy zagłosowali w polskim sejmie za ustawami zmieniającymi zasady działania Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. Władze korporacji obrońców z troską pochyliły się nad spontaniczną falą donosów. Pomimo gorącej wewnętrznej dyskusji, w której nie brakowało głosów, że komuś chyba sufit spadł na głowę, jeśli na poważnie rozważa ukaranie posłów za głosowania w sejmie, adwokaci sprawę potraktowali poważnie. Światłym prawniczym umysłom nie przeszło przez myśl, że w stawianej przez nich samych na szczycie piramidy wartości konstytucji znajduje się artykuł 105, który mówi, że „poseł na sejm nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu poselskiego ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu”. Nie ma tutaj żadnej przestrzeni do dywagacji, nawet dla wirtuozów pomroczności jasnej. Krótko mówiąc – sama konstytucja zakazuje samorządowi adwokackiemu, czy komukolwiek innemu, karania posłów za sejmowe głosowania. Co więcej – w swojej kuriozalnej decyzji adwokaci powołują się na rzekome złamanie przez posłów branżowej roty ślubowania. W niej czytamy m.in., że adwokat ma przyczyniać się (ze wszystkich sił) do „umacniania porządku prawnego Rzeczpospolitej”, którego podstawą jest sama konstytucja. Szkopuł w tym, że próbując ukarać posłów za głosowanie, samorząd adwokacki sam występuje przeciwko konstytucji. Mamy więc podwójne samozaoranie. Nie dość, że próbując ukarać posłów za głosowanie adwokatura występuje przeciwko konstytucji, której rzekomo broni, to jeszcze dodatkowo jest przeciwko składanej przez same panie i panów mecenasów przysiędze. Tej samej przysiędze, której rzekome złamanie bezpodstawnie zarzucają adwokatom-posłom. Jest jasne, że w całej tej hucpie nie chodzi o przepisy prawa. Te, jak widać na powyższym przykładzie, nie mają tutaj żadnego znaczenia. Prawnicze elity występują w obronie własnej uprzywilejowanej pozycji, której gwarantem jest opierający się na wzajemnych hakach i znajomościach wymiar sprawiedliwości. Mechanizm jest prosty: zastraszyć członków korporacji, tak aby nie przyszło im do głowy popierać zmian. I nie o dziesięciu znanych posłów tu chodzi, bo ci sobie poradzą.

Chodzi o tysiące prawników w całym kraju. Uczciwych ludzi, którzy nie pełnią żadnych funkcji, nie zajmują się na co dzień przyjmowaniem w depozyt milionów złotych od mafii vatowskiej, skracaniem biegu przedawnienia poważnych przestępstw gospodarczych, nie brylują w programach telewizyjnych. To do nich mówi Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia, które wyrzuca ze swojego grona wiceministra sprawiedliwości sędziego Łukasza Piebiaka za jego „wypowiedzi”. To do nich pisze na papierze firmowym rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Waldemar Żurek, zapraszający na demonstrację przeciwko reformie sądów. Za jedno prawniczym elitom trzeba być jednak wdzięcznym. Kiedy okazuje się, że zagrożone są ich pozycje, pieniądze i władza, zaczynają mówić wprost, o co im chodzi.

Robią to właśnie teraz. I to są te rzadkie a piękne chwile w polityce, kiedy jednocześnie aktorom opadają maski, a obserwującym ich działania widzom... szczęki.

 



#reforma sądownictwa #prawnicy

Michał Rachoń