Bez echa przeszła informacja, że w lutym Gazprom podpisał dużą umowę na dostawy gazu do Chin. Zakłada ona zwiększenie dostaw do poziomu 48 mld m sześć. Czy tego nie wiedziały elity polityczne największego państwa UE, Niemiec? Jednak Energiewende, cele klimatyczne i dziwna uległość wobec Rosji sprawiły, że podczas gdy Europa wybrała strategię dywersyfikacji dostaw gazu, Niemcy wybrały drogę przeciwną i poprzez nord streamy jeszcze bardziej zwiększyły swoją zależność od Rosji, sowicie zresztą za to płacąc. A jako że rezygnują z elektrowni atomowych i wyznaczyły rok 2022 jako ostateczny termin ich zamknięcia, sytuacja staje się groźna. Co teraz zrobią? Czy solidarnie przystaną na sankcje obejmujące sektor energetyczny?