Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Tomasz Teluk
22.10.2025 13:00

Strach nad Bałtykiem

Te małe narody, których istnienie między takimi żywiołami jak rosyjski czy niemiecki i tak jest ewenementem, wiedzą, jak zabezpieczyć swoje przetrwanie. W bałtyckich stolicach budowana jest obrona cywilna, a bezpieczeństwo lokalne często opiera się na dobrowolnych organizacjach obrony terytorialnej. Bałtowie doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak przetrwać w trudnych czasach, i już nieraz bronili się przed najeźdźcami.

Każdego dnia Litwa, Łotwa i Estonia doświadczają cyberataków, naruszeń przestrzeni powietrznej czy dezinformacji. Dlatego wszystkie trzy kraje zabezpieczają się na wypadek rosyjskiej agresji. Przede wszystkim w zakresie budżetów wojskowych – wszystkie podwoiły wydatki na obronność i hojnie wspierają Ukrainę. Jednak teraz przygotowują reakcję na plan ćwiczony podczas manewrów Zapad – szybkiej aneksji ich terytoriów przez Rosję i Białoruś. Scenariusz ten zakłada atak ze strony Bałtyku, obwodu królewieckiego i Białorusi, zajęcie korytarza suwalskiego oraz nadejście wroga ze wschodu. Wskutek działań militarnych miliony mieszkańców mogą być zmuszone opuścić swoje domy i uciekać jak najdalej się da – przeważnie do Skandynawii albo do Polski, jeśli będzie taka możliwość. Warto zauważyć, że może nastąpić kolizja poruszania się spanikowanych cywilów i podążających na odsiecz wojsk NATO – właśnie takie scenariusze awaryjne są opracowywane.  

Plany ewakuacji

Litwini planują ewakuacje mieszkańców z leżącego blisko wrogiej granicy Wilna do drugiego miasta w kraju – Kowna. Może chodzić o nawet 400 tys. osób z terenów przygranicznych. Estończycy głowią się, co zrobić z mieszkańcami Narwy czy Tartu, którzy będą musieli uciekać na północ bądź na południe. Estończycy mówią o potencjalnej ewakuacji ok. 150 tys. osób. Natomiast ich stolica – Tallin – także jest zagrożona, bo leży nad morzem. Podobnie Ryga. Łotysze będą musieli przede wszystkim ewakuować mieszkańców Łatgalii. Jest to grupa ponad 600 tys. osób. Tak więc przed władzami i obywatelami stoi nie lada przedsięwzięcie organizacyjne i logistyczne, oczywiście jeśli czarny scenariusz się spełni.

Po zamknięciu przez Polskę przejść granicznych z Białorusią pogorszyła się sytuacja na wschodniej granicy UE i ­NATO. Pogranicznicy Łukaszenki wzmogli kontrole i przesłuchania. Przeglądają telefony komórkowe, zatrzymują bezpodstawnie i nękają cudzoziemców. Dzieje się tak na wszystkich przejściach. Szykany są różne: od gróźb, grzywien aż po areszt. Szczególnie narażeni są obywatele państw sąsiednich. Dodatkowo Alaksandr Łukaszenka po spotkaniu z Władimirem Putinem zarządził postawienie armii w stan gotowości bojowej.  

Białoruś coraz mocniej odczuwa swoje zaangażowanie w wojnie na Ukrainie. Od lata zeszłego roku w tamtejszą przestrzeń powietrzną wleciało co najmniej 700 rosyjskich dronów. Wiele z nich musiało zostać zestrzelonych, ale nie ma o tym oficjalnych danych. Mińsk stara się zachować pozorną neutralność, ale jego zaangażowanie jest oczywiste.  

Rośnie napięcie 

Rosja zaś nie ustaje w swoich prowokacjach. Estonia zamknęła drogę w południowej części kraju, która dwa razy przechodzi eksterytorialnie przez Rosję i leży na terenach będących przedmiotem sporu granicznego. Chodzi o Saatse Boot, obszar w kształcie buta na ziemi rosyjskiej, obejmujący 115 hektarów. Przebiegająca tam estońska droga Varska-Ulitina przecina Rosję, raz na głębokość 30 m w tak zwanym Trójkącie Lutepää, a drugi raz przez opisywany but. Można nią jeździć bez kontroli granicznej, ale nie należy się zatrzymywać. 

10 października w piątek zauważono tam oddział zielonych ludzików, przypominających najemników z Grupy Wagnera bądź oddziałów specjalnych, jednak bez żadnych oznaczeń. Osobnicy posiadali ostrą broń i mieli zakryte twarze. Estoński wywiad zlokalizował w pobliżu granicy działania kilku takich grup i natychmiast kazał zamknąć drogę. Strażnicy graniczni tego bałtyckiego kraju narzekają na ciągłe prowokacje – kradzież i niszczenie znaczników granicznych czy zagłuszanie systemu GPS. Jednak tego typu sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy. Na okolicznych mieszkańców padł blady strach i coraz głośniej domagają się budowy nowej drogi, która omijałaby Rosję. Obawiają się, że Rosjanie mogliby zamknąć feralny odcinek, i coraz bardziej obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Okolice zamieszkuje tylko 160 osób, w tym 50 to pensjonariusze domu opieki. Rząd zapowiedział budowę obwodnicy na tym terenie do 2028 r. 

Przygotowania trwają

Łotwa z kolei przedłużyła do odwołania zakaz nocnych lotów bezzałogowców. Zakaz obejmuje wschód kraju. – Biorąc pod uwagę incydenty naruszenia przestrzeni powietrznej w innych państwach NATO oraz ze względu na przeprowadzane przez łotewskie siły zbrojne symulacje zwalczania dronów, podjęto decyzję o kontynuowaniu częściowego zamknięcia łotewskiej przestrzeni powietrznej w godzinach nocnych – poinformował minister obrony Andris Spruds. Państwo to rozwija własne systemy obrony przed tą nową bronią na polu walki. W Rydze powstało Centrum Kompetencji ds. Systemów Autonomicznych, które będzie skupiało się na zwalczaniu bezzałogowców i używaniu ich w tamtejszej armii. Łotysze współpracują w tym zakresie z 20 krajami, w większości z NATO. 

Na początku października na poligonie w Selonii zaprezentowano pierwsze łotewskie drony przechwytujące. Łotysze pracowali nad nimi trzy miesiące. Korzystają one z danych radarowych i czujników akustycznych, a po otrzymaniu koordynatów niszczą cel. Wykorzystywane są doświadczenia Ukrainy oraz te z ostatniego nalotu dronów wabików na Polskę. 

Władze w Rydze nie patyczkują się także z rosyjską mniejszością w swoim kraju. Do połowy października wydały nakaz opuszczenia Łotwy 841 obywatelom Rosji, którzy nie spełniają wymagań potrzebnych do osiedlenia się w tym państwie. Chodzi o zaostrzone w 2024 r. przepisy o znajomości języka łotewskiego na poziomie co najmniej A2. Dotychczas Łotwę opuściło 2,6 tys. Rosjan z 30 tys. zamieszkujących tę bałtycką republikę. Tym, którzy nie przestrzegają przepisów, grozi deportacja. 

Po latach rozprężenia, podczas których Rosjanie robili praktycznie, co chcieli, a z kilkudziesięciu kanałów telewizyjnych sączyła się proputinowska propaganda, przyszedł czas na porządki. Od czerwca tego roku osoby z rosyjskim i białoruskim obywatelstwem nie mogą pracować w sektorach infrastruktury krytycznej. Nie mogą też kupować na miejscu nieruchomości. 

Kluczowa rola Polski

Polska odgrywa ważną rolę w gwarancjach bezpieczeństwa krajów bałtyckich. Jest niemal pewne, że w razie jakiegokolwiek ataku na Litwę, Łotwę czy Estonię nasz kraj jako jeden z pierwszych zostanie wciągnięty do obrony państw sojuszniczych. Dlatego ministerstwa obrony wszystkich zainteresowanych krajów pracują nieustannie nad umacnianiem wschodniej granicy NATO. Rozwijana jest budowa Bałtyckiej Linii Obrony. Stawiane są nie tylko zapory mechaniczne, ale minowane są elementy infrastruktury krytycznej, m.in. mosty i drogi. 

Nasz kraj pracuje także nad budową własnej obrony cywilnej. Jak zapewnia Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, pierwsze efekty prac w regionach będą już widoczne tej jesieni. Mimo że sytuacja bezpieczeństwa w krajach bałtyckich i w Polsce jest różna, nie należy zaniedbywać żadnego scenariusza. Litwini, Łotysze i Estończycy obawiają się, że gdy rosyjskie wojsko pojawi się u granic NATO, będzie próbowało zająć republiki w tydzień. Polska może i nie musi obawiać się rosyjskiej okupacji w najbliższej przyszłości, ale z pewnością trzeba się liczyć z ewentualnymi atakami z powietrza, na które zawsze należy być przygotowanym.