Okazało się, że „cesarz” Europy jest nagusieńki. Bundeswehra w rozsypce, a polityka energetyczna opierająca się na handlu i przymierzu z Rosją oraz jej uprzywilejowaniu w tym przedmiocie skończyła się przygnębiającą klęską. Teraz nad Renem i Łabą obawiają się, aby nie wzięto ich za „współsprawców” rosyjskiej agresji na Ukrainę, przesyłają broń do Kijowa i zapowiadają potężny zastrzyk gotówki dla armii. Zabrakło wprawdzie odwagi niemieckim elitom, aby odesłać do archiwum samobójczą politykę klimatyczną, ale kto wie, jeszcze kilka dni sukcesów ukraińskich na froncie i może pod tym względem coś się zmieni? I co na to Donald Tusk? Przecież żyrował niemiecką politykę w Polsce przez ostatnie kilkanaście lat, a teraz tak fatalnie dla niego sprawa się rypła. Jakieś uderzenie się w piersi nastąpi, padnie z ust „mea culpa” czy będzie jak zawsze?