Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jan Pospieszalski,
25.07.2020 17:26

Solidarność walczyła również o jawność

Dla sztabowców Trzaskowskiego obecność agentki SB, Jolanty Lange vel Gontarczyk, w otoczeniu kandydata na prezydenta nie była problemem. Najwyraźniej mogli liczyć na historyczny analfabetyzm elektoratu. Media wielokrotnie przypominały sprawę tajemniczej śmierci ks. Franciszka Blachnickiego.

Także my na łamach „Gazety Polskiej” i w programie TVP „Warto Rozmawiać” wracaliśmy do niewyjaśnionej zbrodni, która powinna być wyrzutem sumienia dla solidarnościowych elit, współtworzących system III RP. Fakt współpracy z SB Jolanty i Andrzeja Gontarczyków znany jest od kilkunastu lat. Ciągle nie można wykluczyć ich współudziału w zamordowaniu wybitnego duszpasterza. Działalność Jolanty Gontarczyk, już pod nowym nazwiskiem Lange, na rzecz ideologicznych radykałów spod znaku LGBT została opisana przez media w ubiegłym roku. Także hojne finansowanie przez warszawski ratusz jej stowarzyszenia Pro Humanum wielokrotnie było tematem medialnych doniesień. Rafał Trzaskowski pytany przez dziennikarzy uznał, że przeszłość beneficjentki nie jest dla niego problemem i nie cofnął dotacji dla Jolanty Lange. Tymczasem wyemitowanie w programie „Warto Rozmawiać” 22 czerwca telewizyjnej sondy z pytaniem „Czy zagłosujesz na kandydata finansującego tajną donosicielkę SB” zostało uznane przez Bogdana Borusewicza za naruszenie prawa, w związku z tym zaskarżył on program do KRRiTV. Przecieraliśmy w redakcji oczy ze zdumienia. Oto ikona Solidarności Bogdan Borusewicz sprzeciwia się jawności życia publicznego. Dziś na progu 40. rocznicy Solidarności wypada przypomnieć mu, że jednym z elementów sukcesu strajku w Stoczni była jawność (negocjacje ze stroną rządową przez radiowęzeł śledziły tysiące robotników). Upowszechnianie informacji o dawnej działalności byłych współpracowników SB, otrzymywanych dziś przez nich środkach publicznych i ich obecności w otoczeniu przedstawicieli władz leży w najgłębszym interesie publicznym. Szkoda, że nie rozumie tego zasłużony działacz opozycji, Bogdan Borusewicz.
 

Reklama