Wystarczy przecież przypomnieć zachowania w latach 2008–2010 Donalda Tuska i jego działania wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To, co robi były premier, jest oczywiście podyktowane strachem – sam doskonale wie, co robił, gdy trwało przygotowanie prezydenckiej wizyty w Katyniu, o czym rozmawiał z Putinem i jak się zachował po katastrofie. Działanie w panice przesłoniło mu trzeźwą ocenę sytuacji – to nie PiS go stawia przed sądem. Zeznań byłego premiera domagają się ci bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej, którzy składając prywatny akt oskarżenia, doprowadzili do procesu. I to dzięki tym ludziom wiemy coraz więcej na temat fatalnych działań administracji rządu Donalda Tuska w sprawie katastrofy smoleńskiej.