Parę dni temu na portalu Onet.pl ukazał się tekst red. Andrzeja Stankiewicza pt. „Smoleńska Matka Polka. Co Ewa Kopacz robiła w Moskwie?”. Autor przeprowadza analizę wizyty polskiej delegacji w Smoleńsku, na czele z ówczesną minister zdrowia Ewą Kopacz, której zadaniem było patrzeć na ręce Rosjanom podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy.
Stankiewicz już w pierwszych zdaniach pisze: „Kopacz koloryzowała nie tylko współpracę w prosektorium, ale także na miejscu katastrofy, czyli w Smoleńsku, gdzie w ogóle nie była”. Dalej punkt po punkcie obnaża kłamstwa Kopacz, którymi epatowała Polaków z sejmowej trybuny czy w mediach. Summa summarum potwierdza zarzuty wobec przedstawicieli rządu Donalda Tuska, obnażając rażące błędy popełnione po tragedii smoleńskiej. Po kuriozalnych i haniebnych wypowiedziach polityków opozycji komentujących film Ewy Stankiewicz ten tekst musi być wstrząsem, bo jasno wskazuje, że ktoś dał sygnał do odwrotu i zaprzestania obrony, nie tylko Ewy Kopacz, lecz także jej szefa Tuska. Decydenci ze strony opozycji chyba zdali sobie sprawę, że w kontekście afery Sławomira Nowaka i nowych dowodów już nie warto iść na dno z ludźmi, którzy za chwilę mogą mieć zarzuty prokuratorskie.