To skażenie rosyjską propagandą i słownictwem. Aż dziwne, że Joseph Goebbels na to nie wpadł swego czasu, żeby Generalne Gubernatorstwo (czyli okupowaną Polskę bez Poznańskiego) albo Protektorat Czech i Moraw (czyli okupowane Czechy) nazwać „separatystycznymi republikami”, a Hansa Franka i Reinharda Heydricha nazywać „liderami separatystów”. Albo, dajmy na to, Alberta Forstera „liderem separatystów na Pomorzu” czy Arthura Greisera „liderem separatystów w Wielkopolsce”. Trzecia Rzesza mogłaby przedstawiać się jako odrębny kraj, tylko pomagający „separatystom” w ich dążeniach do wolności. A wszystkie zbrodnie i okrucieństwa w okupowanej Europie, które wyszłyby na jaw, a nie dałoby się im zaprzeczyć, Niemcy mogliby zrzucić na „separatystów”. Byłoby to nawet dużo skuteczniejsze niż dzisiejsze zrzucanie na jakichś nazistów nie wiadomo skąd.