10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Prezydent Andrzej Duda podpisał budżet na 2025 r. oraz przesłał część przepisów do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej • • •

Sędziowie warci sądu

Kasta biurokratów, którzy przed nikim nie odpowiadają i coraz mocniej nie czują żadnego skrępowania normami moralnymi, stała się dziś dla Europy prawdziwym utrapieniem.

Rozbuchani ogromnymi apanażami i wpływami, pochodzący z nominacji politycznych salonów, a nie z demokratycznego wyboru, europejskie trutnie sięgają po coraz to nowe wpływy i przywileje, bez żenady nadając sobie coraz większe uprawnienia. Do takiego obrazu eurokratów doszedł nowy rys – niepohamowana chciwość, brak skrupułów i ordynarna korupcja.

Cios w samo serce europejskiego gmachu biurokracji zadała seria publikacji francuskiego dziennika „Liberation”. Dziennikarze gazety obnażyli gigantyczny mechanizm korupcyjny, dzięki któremu kupowana była – przez lobbystów – przychylność tzw. sędziów Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z siedzibą w Luksemburgu. Gazeta ujawniła, że sędziowie ferowali swoje wyroki, korzystając z rozmaitych przywilejów, które fundowali im lobbyści. Orgie, wystawne polowania, rozliczanie fikcyjnych kosztów i nieistniejących mieszkań – to nieomal codzienność w TSUE, a można podejrzewać, że także w innych instytucjach europejskich. W sprawę zamieszani są bliscy współpracownicy Ursuli von der Leyen, a nawet przewodniczący rady Europy Michel. Pomimo nacisków na organy śledcze oraz na samą gazetę sprawa jednak ujrzała światło dzienne i wywołała w Europie spore poruszenie. Co ciekawe, niewiele uwagi poświęciły tej aferze tzw. mainstreamowe media w Polsce. Przyczyną tej nieoczekiwanej wstrzemięźliwości i zamiatania sprawy pod ubłoconą wycieraczkę stał się pewnie fakt, że wiodącą rolę w całym korupcyjnym mechanizmie odgrywali politycy z Europejskiej Partii Ludowej, której prominentnym wciąż przedstawicielem jest nie kto inny jak Donald Tusk. Oczywiście sam Tusk, jak w większości ważnych dla Europy spraw, nie ma na temat tej afery niczego interesującego do powiedzenia.

Afera korupcyjna w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma w Polsce szczególny posmak, to bowiem sędziowie działający w tym – coraz bardziej wątpliwym – organie nakładali na Polskę milionowe kary pod byle pretekstem. Działo się tak na skutek wpływów Berlina, który jest coraz bardziej zniecierpliwiony samodzielnością polskiego rządu.

Wszak nie tak bywało w okresie, gdy polskim premierem był faworyt byłej kanclerz federalnej Donald Tusk. Emancypacja polskiego rządu sprawia, że Berlin coraz mocniej naciska na unijne organy, aby te sprawiały Polsce coraz większe problemy. Brak uznania woli Berlina za stanowiącą jest więc – z punktu widzenia budowniczych IV Rzeszy – największym grzechem polskiego rządu i prezydenta. Teraz widzimy, jakie kwalifikacje moralne do ferowania „europejskich wyroków” posiadają sędziowie z tego ciała. Nie dość, że uprawnienia TSUE są mocno nieprzejrzyste i w żaden sposób niezwiązane z traktatami, które podpisały polskie władze, to jeszcze okazuje się, że w samym luksemburskim trybunale zasiadają ludzie, którzy dopuszczają się handlu wpływami i ferują wyroki, za którymi mogą stać pieniądze możnych sponsorów. Afera jest oczywiście uciszana wszelkimi dostępnymi eurokratom metodami, jednak i tak opinia publiczna o niej usłyszała. Sędzia, wobec którego pojawiły się podejrzenia o korupcję, powinien jak najszybciej złożyć dymisję i udać się tam, gdzie nie dosięgnie go oko społeczeństwa. Jednak „europejscy sędziowie” – czyli ludzie, którzy swoje kariery zawdzięczają jedynie poparciu dziwacznych, europejskich stronnictw i nigdy nie byli weryfikowani przez demokratyczne wybory – nawet nie mają zamiaru przeprosić za haniebne zachowania i za wszelką cenę chcą trwać na swoich złotodajnych stołkach. Gdyby więc powołać Europejski Trybunał Aferzystów i Złodziei, zapewne cieszyłby się takim samym prestiżem jak obecny skład TSUE.

W defraudacje środków zamieszani są zresztą nie tylko sędziowie, lecz także urzędnicy przewodzący wydumanym instytucjom, chociażby takim jak Europejski Trybunał Obrachunkowy, którego szef, Klaus-Heiner Lehn, został wprost oskarżony o defraudację środków publicznych. Ludzie znikąd tworzący coraz to nowe instytucje europejskie, w sposób uzurpatorski sięgają po coraz nowsze uprawnienia – wydaje się, że ta praktyka ma jeden widoczny cel – jest nim osiąganie coraz większych zysków przez eurokratów.

Wiele instytucji europejskich tkwiło dotąd w traktatowej próżni, teraz jednak – na zasadzie kompletnej uzurpacji – sięgają one po kolejne uprawnienia, które praktycznie ograniczają suwerenność państw członkowskich. Dopóki państwa UE, którym coraz mocniej doskwiera wszechwładza Niemiec, nie zbudują wspólnego frontu żądającego powrotu do koncepcji wolnej wspólnoty niepodległych państw, dopóty scena polityczna Europy będzie świadkiem coraz mniej logicznych działań władz UE i coraz większej patologii wśród urzędników zaludniających tworzone – prawem kaduka – instytucje europejskiego państwa, na które nie ma zgody wśród europejskich narodów. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski