Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Piotr Wójcik,
23.05.2018 11:00

Rumuńska zadyszka

W ostatnim czasie wielu komentatorów zachwycało się rumuńską gospodarką. Niskie bezrobocie i przede wszystkim bardzo wysoki wzrost gospodarczy (w 2017 r. siedmioprocentowy) sprawiły, że wielu obserwatorów stawiało Polsce Rumunię za wzór. Tylko nieliczni zwracali uwagę, że rumuńska gospodarka przejawia wiele symptomów przegrzania. W Rumunii występuje chociażby ponadpięcioprocentowa inflacja, kraj ten ma również jeden z najwyższych deficytów na rachunku bieżącym pośród państw Unii Europejskiej (3,4 proc.), czyli więcej importuje, niż eksportuje.

Od dwóch lat notuje też trzyprocentowy deficyt budżetowy. W Polsce wszystkie te wskaźniki są wyraźnie lepsze, a na rachunku bieżącym mamy nawet minimalną nadwyżkę. I okazuje się, że to sceptycy mieli rację – w I kwartale 2018 r. Rumunia zanotowała zerowy wzrost PKB kwartał do kwartału, czyli najniższy w całej UE. Jego wzrost rok do roku wyniósł 4 proc. i Rumunia spadła pod tym względem na piąte miejsce, podczas gdy Polska była druga (wzrost pięcioprocentowy). Nie pierwszy raz okazuje się, że lepszy jest nieco niższy wzrost, ale za to stabilny. 10 lat temu boleśnie przekonały się o tym kraje bałtyckie. Oby Rumunia nie podzieliła ich losu.

 

Reklama