PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Rosyjskie kłamstwa w sporze o Holocaust

18 stycznia w Nowym Jorku, w najnowszym secie propagandowo-dezinformacyjnego meczu Rosja vs reszta świata, Siergiej Ławrow rozpoczął formatowanie Polski pozornie niewinnie, na sowiecki sposób.

Na marginesie pierwszego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ z udziałem Polski Ławrow powiedział: „Nie możemy nie czuć się zaalarmowani ostatnimi pełzającymi próbami rehabilitacji nazizmu. Niektóre państwa, w tym te, które nazywają się modelowymi demokracjami, prowadzą stałą politykę rewizji rezultatów II wojny światowej, w tym gloryfikacji nazistów i ich lokalnych kolaborantów”. Jak przystało na sowieckiego mistrza dyplomacji, Ławrow nie podaje nazwy żadnego państwa. Mamy jednak w pamięci wypowiedziane kilka miesięcy wcześniej przez powiązanego interesami z Gazpromem Guya Verhofstadta słowa o rzekomych 60 tys. nazistów maszerujących przez Warszawę. Tak się szczęśliwie dla formatujących zdarzyło, że akurat kilka dni po tej wypowiedzi mówiąca całą prawdę przez całą dobę stacja tv w Polsce zakończyła kilkumiesięczne śledztwo w sprawie leśnych urodzin Hitlera wyprawionych przez kilku przestępców raczących się tortem ze swastyką z czekoladowych wafelków. Sprawą zajęła się totalna opozycja, w ślad za nią reszta mediów, a później również rząd i parlament. Skoro sprawa stała się przedmiotem obrad parlamentu – historię leśnych piewców Adolfa opisali warszawscy korespondenci światowych agencji informacyjnych pod hasłem „Polska zagrożona nazizmem”. Tym samym tożsamy ze słowami Ławrowa z Nowego Jorku przekaz o gloryfikacji Hitlera w państwie, które było jego pierwszą ofiarą, poszedł w świat. Dwa dni później Polska podjęła ustawę, mającą chronić kraj przed próbami obarczania go odpowiedzialnością za niemieckie zbrodnie II wojny światowej. Tym razem głosy oburzenia podniosły się wśród „nowoczesnej” izraelskiej opozycji, która wymusiła tym samym reakcję rządu Izraela. Rozpętała się burza, której ważnym punktem było znane wystąpienie ambasador Izraela w Auschwitz. Zaraz po niej głos zabrał ambasador Rosji: „Niestety, dzisiaj są państwa, gdzie podnoszą głowy neonaziści. Do rangi bohaterów narodowych są podnoszeni ci, którzy współpracowali z nazistami i mordowali ludność cywilną z powodu nieprawidłowej przynależności narodowej”. Ambasador Rosji nie miał niestety na myśli sojusznika Hitlera, którym był Józef Stalin, mordujący dokładnie w tym samym czasie ludność cywilną z powodu przynależności narodowej – np. do narodu polskiego. Mówił po prostu dokładnie to samo, co dziesięć dni wcześniej Ławrow w Nowym Jorku: „Organizowane są marsze z pochodniami nacjonalistów pod hasłami narodowej wyższości i nietolerancji rasowej. A pomnikom ku czci tych, co walczyli przeciwko faszyzmowi, wypowiada się wojnę”. W czasie wystąpienia w Auschwitz ambasador Rosji dużo mówił o czasach „postprawdy”, w których „pod wpływem koniunktury politycznej wojen informacyjnych (…) zbrodniarze stają się wojownikami o wolność, a wyzwoliciele ciemiężycielami swobody”, zgodnie więc ze słowami swojego ambasadora następca prawny Józefa Stalina, sojusznika Adolfa Hitlera, Władimir Putin kilka dni później w Moskwie, po spotkaniu z premierem Izraela, jasno wskazał, jak wygląda rosyjska polityka w sprawie „fałszowania historii i rewizji wyników II wojny światowej, zaprzeczania Holokaustowi i zaniżania decydującego wkładu ZSRR w zwycięstwo nad Niemcami nazistowskimi”. Putin zapowiedział, że „takim próbom należy kłaść kres w sposób zdecydowany”. 

Polska nigdy nie była sojusznikiem Hitlera. Nigdy nie była odpowiedzialna za jego zbrodnie. Inaczej było z Rosją, która dzisiaj tę część swojej historii zakłamuje. Jednak formatowanie Polski jako sprawcy niemieckich zbrodni z punktu widzenia Kremla ma jeden najważniejszy cel: jeśli uda się przekonać świat do kłamstwa o kolektywnej winie Polski za niemiecki Holocaust, to łatwiej będzie nakłonić USA do rezygnacji z obrony tego terytorium swoimi siłami zbrojnymi. A to usunęłoby jedyną realną przeszkodę do nowych wersji porozumień niemiecko-rosyjskich na równinie środkowoeuropejskiej. Te natomiast, niezależnie od tego, jak zostaną nazwane, w tej części świata będą zawsze widziane jako kolejne wersje Paktu Ribbentrop–Mołotow.

 



Źródło:

#Rosja #propaganda #Holocaust #Nowy Jork #Siergiej Ławrow

Michał Rachoń