Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Kamil Goral,
18.01.2020 12:33

Protekcjonizm w Unii będzie narastał

Ministerstwo rozwoju przygotowało tzw. czarną księgę barier jakie na wspólnym europejskim rynku napotykają polskie firmy. Docelowo dokument ma być przekazany Komisji Europejskiej, tak aby również ta instytucja miała świadomość łamania prawa unijnego niweczącego ideę wspólnego rynku. Warto w tym kontekście postawić pytanie: czy jest szansa aby coś się w tej kwestii zmieniło?

W moim przekonaniu jest ona dosyć mała. Polskie przedsiębiorstwa coraz lepiej radzą sobie w konkurencji z zachodnimi podmiotami. W ten sposób padają niejako ofiarą swojego sukcesu. W teorii Unia gwarantuje funkcjonowanie jednolitego rynku, decydować powinien na nim nie kraj pochodzenia firmy ale jakość oferowanych przez nią towarów lub usług. Tyle w teorii, praktyka wygląda jednak inaczej. Bogate kraje Wspólnoty chronią rodzime przedsiębiorstwa przed konkurencją np. z Europy Wschodniej często bezczelnie naginając unijne regulacje. Co więcej wywierają także nacisk na instytucje UE, tak aby te wprowadzały niekorzystne prawo ( m.in. dyrektywy) blokujące ekspansję np. polskich przedsiębiorstw. Doświadcza tego nasz sektor transportowy. I nie mam dobrych wiadomości. Uważam, że ten trend będzie się nasilał. Im lepsi w czymś będziemy i im trudniej będzie z nami konkurować w ramach uczciwego mechanizmu rynkowego, tym więcej będzie prawnych kłód rzucanych nam pod nogi. Nie możemy być naiwni, wiara w to że ktoś nam pomoże – np. Komisja Europejska – to właśnie przejaw takiej naiwności. Od dawna powtarzam, że w UE potrzebny jest silny polski lobbing, dobrze zorganizowany i wspierany przez państwo. Na tym nie można oszczędzać, chyba że od razu chcemy wywiesić białą flagę. Same dokumenty w rodzaju „czarnej księgi” nie wystarczą. Warto także zabiegać o to aby zwiększyć liczbę polskich urzędników w takich instytucjach jak Komisja. Jesteśmy tam niedoreprezentowani, co ma swoje konsekwencje w przyjmowanych na szczeblu unijnym regulacjach. Wszystko to efekt wieloletnich zaniedbań, i od ich niwelowania trzeba zacząć. „Czarna księga” to zdecydowanie za mało.

Reklama