PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Prosty test intencji Berlina

Debata o reformie Unii Europejskiej rozgorzała na dobre. „Czy suwerenność jest wartością samą w sobie?”, „W globalnej grze będą się liczyć tylko duzi i silni” – te i podobne argumenty coraz częściej słychać w debacie publicznej.

Dobrze, tylko dlaczego w imię dobra wspólnego poświęcać muszą się tylko kraje małe i średnie? Co one dostaną za rezygnację z prawa weta oraz osłabienie ich głosu w Radzie UE? „Słoniem w salonie” są tu oczywiście Niemcy, które mając największą populację i gospodarkę, będą mogły po reformie z łatwością przeforsować swoją wolę. Może nadszedł więc moment, by powiedzieć: „Sprawdzam!”. Jeśli faktycznie berlińskim elitom tak bardzo zależy na federalizacji i interes narodowy – jak twierdzą – nie gra tu roli, to niech one się teraz poświęcą. Przecież prawnie byłoby to dziecinnie proste, wystarczyłoby, aby w ramach nowej Federacji Europejskiej zamiast niemieckiego rządu federalnego pełnoprawnymi członkami ciał unijnych stały się poszczególne landy: Nadrenia Północna-Westfalia, Bawaria, Badenia-Wirtembergia itd. Byłoby to zresztą uzasadnione prawnie, bo pozwalałoby stworzyć dwa wyraźne szczeble władzy w UE. Czy niemieccy federacjoniści byliby na to gotowi?

 



Źródło: niezalezna.pl, Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Michał Kuź