Platforma wciąż jest zakładnikiem swojej przeszłości. I to w momencie, gdy próbuje się przepoczwarzyć z politycznej partii w obywatelski ruch. Sławomir N., zausznik Donalda Tuska, niczego im w tym względzie nie ułatwia. Dla milionów ludzi w Polsce to on wciąż jest tragikomicznym symbolem „człowieka sukcesu” Platformy Obywatelskiej. Stąd też „uśmiechnięta Polska” z niepokojem patrzy na zegarki – bo wciąż pokazują złą godzinę. Żarty jednak na bok. Podziały w Polsce tak dziś przebiegają, że duża część wyborców nie bardzo przejmuje się choćby modelem funkcjonowania Platformy przedstawionym w Tczewie przez Sławomira Neumanna: „Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k***a, jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem”. Dla nich cały program polityczny zamyka się w słynnym ośmiogwiazdkowcu. Zastanawiam się coraz bardziej – jak możemy pomóc to zrozumieć naszym młodym rodakom?
Problem z „człowiekiem sukcesu” PO
Sławomir N., jak się wydaje, próbował na Ukrainie stworzyć swoje prywatne latyfundium. Zaangażowanie zarówno polskiej, jak i ukraińskiej strony w to śledztwo prominentni ludzie opozycji próbują przedstawić jako polityczną grę. Ale ich nietęgie miny mówią coś innego.