Kolejna medalowa szansa odeszła bezpowrotnie. Czy Polacy pozostaną z jednym brązowym medalem, czy jakimś cudem uda się im zdobyć jeszcze jeden krążek, niewiele zmieni to w obrazie polskich sportów zimowych, które leżą na łopatkach. Wyniki z olimpiad w Vancouver czy Soczi jedynie zakłamywały rzeczywistość, bo sukcesy były dziełem wybitnych jednostek, takich jak Adam Małysz, Justyna Kowalczyk czy Kamil Stoch, a nie przemyślanej strategii. Warto przypomnieć wyniki kontroli NIK z 2018 r., które jasno wskazały przyczyny słabości kondycji sportów zimowych, w tym brak strategii ich rozwoju, zbyt niskie nakłady na infrastrukturę sportową oraz brak wsparcia dla rozwoju karier sportowych zawodników.
Problem strukturalny
Pierwszy tydzień igrzysk miał dla nas gorzki smak, którego podsumowaniem był sobotni konkurs skoków na dużej skoczni. Nie zabrakło w nim pięknych lotów, wysokiego poziomu, wielkich emocji oraz medalowych nadziei. I choć Kamil Stoch walczył jak lew, a przed igrzyskami niewiele było przesłanek do optymizmu, to ostatecznie zajął miejsce tuż za podium.