Ciekawe, że obraz Polski i Kościoła w „Klerze” łączy pedofilię z Solidarnością, a o funkcjonariuszach SB nie ma ani jednego złego słowa. Siedząc w warszawskim kinie, wśród dość podstarzałej widowni, trudno było oprzeć się wrażeniu, że na sali siedzą ludzie, którzy 30 lat temu marzyli o nakręceniu takiej propagandy, ale im władze nie pozwalały. „Kler” jest jak prezent dla starych esbeków, bo skoro odebrano im emerytury, to na pocieszenie mają propagandę lepszą niż za najlepszych lat PRL.