Niewykluczone, że lider PO stanie się wkrótce kozłem ofiarnym politycznej dintojry we własnych szeregach. Platformersi potrzebują czegoś w rodzaju symbolicznego samooczyszczenia. Znalezienia kogoś, kogo da się postawić w śmiertelnej szacie przed wyborcami i pokazać palcem: „To on jest winien, że znów nam nie wyszło. I jeśli się go nie pozbędziemy, to zmarnujemy efekt Trzaskowskiego”. Tyle że, jak wspomniałem, to zaklinanie rzeczywistości. Bo elektorat Platformy/Koalicji Obywatelskiej to nie jest elektorat Trzaskowskiego z II tury. I nic nie wskazuje na to, by – nawet za cenę głębokiego przeobrażenia Platformy, łącznie ze zmianą szyldu – ten elektorat udało się utrzymać.
Szczególnie przy tak niesamowitej niezdarności decydentów PO. Miała być „nowa solidarność”, są stare platformerskie waśnie.