Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Prawybory według PiS

Ktoś, kto włączył portal X (dawniej Twitter) w środę, w okolicach godziny 16, mógł równocześnie dowiedzieć się, że: według zleconego przez PiS sondażu największe szanse w wyborach prezydenckich mają Patryk Jaki i Mateusz Morawiecki; że według cytowanego przez Kamilę Baranowską polityka PiS każdy po rozmowie z prezesem partii wierzy w innego kandydata; że wyniki badań PiS są dużym zaskoczeniem: że w grze są już tylko Nawrocki i Bocheński; albo tych dwóch i jeszcze Czarnek; albo, że Bocheński na pewno nie…- i na tym lista rzeczy, których by się dowiedział, wcale by się nie wyczerpała.

Bo jeszcze przeczytałby, że kandydat już jest, albo, ze kandydata jeszcze na pewno nie ma. A jedyne, co byłoby tak naprawdę pewne, to tweet Przemysława Czarnka z pochwałami pod adresem Karola Nawrockiego. Albo niedawny wywiad radia Zet z Patrykiem Jakim, w którym obecny wiceprezes PiS mówi,  że wciąż znalazłoby się w partii kilku zwolenników jego startu w wyborach.  

Można narzekać, że sprawia to wrażenie chaosu i braku pomysłu. Narrację te sufluje nam wrodzony (i na ogół uzasadniony) pesymizm, ale też i opinie raczej mało przyjaznych PiS mediów. Czy można spojrzeć na to inaczej? Można. Wiktor Świetlik ostrzega, że prawybory PO powodują, iż z kandydatami biorącymi udział w tej imprezie zaczynają identyfikować się też obserwatorzy z zewnątrz partii, w związku z tym wygranemu łatwiej będzie zdobyć głosy takich kibiców. Świetlik może mieć rację, jednak czy takie zjawisko nie może zachodzić też wśród śledzących dyskusje w PiS i wokół PiS? Wydaje mi się, że może. Oto bowiem nagle w Polskę rozjeżdżają się potencjalni kandydaci. Uczestniczą w spotkaniach i debatach, pokazują się w mediach, aktywizują w mediach społecznościowych. Słowem – dają się poznać ludziom od najlepszej, najmocniejszej strony. Wyborcy widzą, że PiS wcale nie jest jeszcze stracony, że ta siła polityczna trwa pomimo ciosów, a nawet więcej, kreuje nowych liderów. Całą grupę młodych lub będących w średnim wieku polityków formatu prezydenckiego. Z drugiej strony do ludzi zaczynają docierać echa zaskakująco brutalnej walki w obozie władzy: używanie farm trolli, podziały wśród młodzieżówek i niedawnych sojuszników z internetowych wojenek, a ponad wszystkim dość niejednoznaczna postawa Donalda Tuska. Oczywiście nie można tych elementów również przeceniać. Do dziś pamiętam szalenie brutalną reklamówkę, w której Hillary Clinton przedstawiona została jako Orwellowski Wielki Brat, przygotowaną przez sztab… Baracka Obamy. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#wybory 2025 #kandydaci na prezydenta

Krzysztof Karnkowski