Pogarda samozwańczej wyższej kasty wobec szarego człowieka jest wszędzie taka sama – czy to Polska, czy marksistowska już Kanada pod rządami groteskowego postępaka Trudeau. W konfrontacji z prawdziwym gniewem ludu przychodzi na myśl inny film mistrza, o źle przełożonym na polski tytule „Nędzne psy”, choć reżyserowi chodziło o chińskie psy słomiane (oryg. „Straw Dogs”). Używane do pewnych ceremoniałów, wyglądają nader groźnie, ale gryźć nie potrafią. Ten kanadyjski zaszył się gdzieś i obszczekuje buntowników tytułem kolejnego filmu Peckinpaha – „Dzika banda”. Do opisu sytuacji pasuje inne jego dzieło – „Strzały o zmierzchu”, zmierzchu, który zaczyna pokrywać świetlaną przyszłość w wydaniu lewackich zamordystów. A tymczasem nieudany Napoleonek wrócił z Moskwy sponiewierany przez Putina i ze zgrozą dowiedział się, że kanadyjska zaraza dotarła do Francji – konwoje ruszyły na Paryż. Im dedykujemy tytuł klasyka kina francuskiego: „Do utraty tchu”!
Prawda czasu, prawda ekranu
Sceny z Kanady przypominają kadry z kultowego filmu Sama Peckinpaha z 1978 r. „Konwój”, gdzie wściekli kierowcy potężnych ciężarówek symbolizują bunt pogardzanych „rednecków”, który wyniósł do władzy zarówno Ronalda Reagana, jak Donalda Trumpa.