Jimmy Carter nie był najlepszym prezydentem, ale zaliczał się jeszcze do tych polityków Partii Demokratycznej, którym lewacka ideologia nie namieszała w głowie. Podkreślał, jak w życiu ważne są rodzina i religia, był przeciwnikiem aborcji.
Minęło zaledwie 15 lat i w Białym Domu pojawił się prezydent z tej samej partii, Bill Clinton. To inne pokolenie, już urodzone po wojnie. Zaczął wprowadzać w życie, pod dużym wpływem żony Hillary, lewicowe pomysły. Po 30 latach do Białego Domu wprowadził się Barack Obama – bezsprzecznie lewicowiec.
Pamiętajmy, jak niewiele potrzeba czasu, aby poprzewracać w głowie dużego narodu. Tragiczne skutki zostają zaś na wieki.
  
 
                     
                         
                         
                         
             
             
             
             
             
             
            