Tu się wyleniały niedźwiedź zadławił, więc władze sięgnęły po wynalezione przez Iwana Groźnego, a udoskonalone przez jego sowieckiego następcę metody i retorykę. Rozpętano kampanię zastraszania i donosów, sięgnięto do najobrzydliwszych stalinowskich wyzwisk. Z okupowanych jeszcze miast ukraińskich ewakuuje się pomniki rosyjskich dzierżymordów typu rzeźnika Pragi Suworowa, Rosatom w charakterze firmowych suwenirów zamówił popiersia krwawego Berii, więc tylko patrzeć, jak Żelazny Feliks powróci przed gmach KGB/FSB i to nie jak już w 2018 w Tiumeniu bez rozgłosu, ale z hukiem i pompą!
Powrót do źródeł
Pomnik Dzierżyńskiego na placu o złowrogo się kojarzącej nazwie Łubianka został zdemontowany spontanicznie 22 sierpnia 1991 r. w trakcie manifestacji po klęsce puczu Janajewa, lecz ówczesny „demokratyczny” Jelcyn to usankcjonował. Ale pod koniec tejże dekady, zabezpieczając korupcyjne interesy rodzinki, wyznaczył na swego następcę byłego pułkownika KGB. Ten też rżnął przed Zachodem demokratę, póki nie stwierdził, że już nie musi, bo skoro przełknęli ludobójstwo rosyjskie w Czeczenii, inwazję na Gruzję i aneksję Krymu, to można podbić całą Ukrainę.