Austria szczyci się technologiami chroniącymi środowisko i ekonomicznie zarządzającymi odpadami. Czechy, choć nieco sztucznie podbijają ranking swoich uniwersytetów liczbą obcokrajowców, cieszą się renomą twórców części do nowoczesnych technologii – superkondensatorów czy elektronicznych modułów sterujących.
Rumunia ostatnio przyjęła ogromne inwestycje w rozwój innowacji wodorowych. O Francji czy Niemczech nie trzeba wspominać, bo to technologiczne mocarstwa. Choć Polska może się poszczycić niezłym tempem rozwoju technologii informatycznych, a do niedawna aspirowała do konstrukcji samochodów elektrycznych czy wielkiego hubu transportowego, jakim miał być CPK, to jednak ostatnio nasza władza eksploruje inną dziedzinę nowoczesności – zemstę administracyjną. Aparat urzędniczy świętuje z powodu biedainwestycji od Microsoftu w wysokości nędznych 5 mln dol. albo z wykluczenia Polski z listy beneficjentów technologii sztucznej inteligencji od USA. Za to w krajach Zachodu nikt tak nie ściga polityków opozycji, współpracowników lidera partii niepodległościowej, nie przepytuje się tak doskonale jak w szkole Ewy Wrzosek. Co tam fabryki, inwestycje, uniwersytety – Polska pionierem igrzysk medialnych – i tyle wystarczy.