Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Po prostu braterstwo!

Ponad ćwierć wieku temu nakręciłem film dokumentalny „Trudne braterstwo” o wspólnej wojnie Polaków i Ukraińców przeciw najazdowi rosyjskich barbarzyńców pod czerwonym sztandarem. Zaiste trudny sojusz Piłsudski–Petlura skończył się zwycięstwem Polski i tragedią Ukrainy. Od odrodzenia jej państwowości w 1991 r. po obu stronach granicy walczyliśmy o przezwyciężenie wzajemnych urazów i pojednanie. Było trudno. Teraz Putin w trzy tygodnie załatwił za nas tę sprawę raz na zawsze!

Kto, jak ja, pamięta czasy Solidarności, z przyjemnym zdumieniem widzi odrodzenie wśród Polaków tego wspaniałego ducha z początku lat 80. ubiegłego wieku, i to nie wobec współrodaków, ale zagranicznych sąsiadów, z którymi od wieków mamy stosunki wielce złożone. Naród polski – och, jak niektórzy nienawidzą złożenia tych dwóch słów! – mimo 30-letniej tresury autorytetów moralnych podsuniętych przez piątą kolumnę – okazał się godny nazwania go szlachetnym.

Wystarczy zachować się, jak trzeba

Czy to „my, Polacy, złote ptacy” jesteśmy tacy wspaniali, czy po prostu zachowując podstawowe normy moralne, pokazujemy zgniliznę świata Zachodu i wspomnianych „autorytetów”, tych przywiezionych na sowieckich tankach i tych, co wybrali „europejski” jurgielt?

Z kim by tu nas porównać, by być sprawiedliwym w osądzie? Z Francuzami, których groteskowy napoleonek robi dziś smętne miny, imitując zmęczenie prezydenta Ukrainy w oblężonej stolicy, podczas gdy przez całe lata cichcem sprzedawał Rosjanom broń, która teraz morduje Ukraińców? Z Niemcami, sprzedającymi dla własnego interesu całą rządzoną przez siebie Europę kremlowskiemu dyktatorowi, dzielącymi się z nim strefami wpływów, łudzącymi Ukrainę swoim rzekomym poparciem i zostawiającymi ją na pożarcie Putinowi w krytycznym momencie?

Naród polski nie składa się ze świętych, ale wedle myśli chrześcijańskiej jak każdy inny ma swoją historyczną misję do wykonania. Może jej zaniechać, może ją realizować błędnie albo ją wypełnić.

Jacy święci, taki naród

Rosjanie bronią teraz swoich zbrodni na Ukrainie przed zrozumiałym odrzuceniem przez świat wszystkiego, co rosyjskie, perfidnym argumentem, że w ten sposób przekreślamy całą wielką kulturę rosyjską, Dostojewskiego i Czechowa, Czajkowskiego i Diagilewa. Nie, nie odrzucamy diagnozy społeczeństwa rosyjskiego z „Biesów” ani opinii wielkiego pisarza Sałtykowa-Szczedrina: „Jeśli dać Rosjanom możliwość wybrania swego przywódcy, wybierają najbardziej kłamliwego, okrutnego, podłego. Wraz z nim mordują, grabią, gwałcą, by później na niego zwalić winę. A po jakimś czasie Cerkiew ogłasza go świętym”.

„Narod-bogonosiec” Dostojewskiego – czyli niosąca w sobie Boga prawosławna Rosja – napada oto na bratni, prawosławny naród Ukrainy, pali bombami fosforowymi jego dzieci, bombarduje klasztory i świątynie. Parę dni temu tłumaczyłem esej filozofa Michaiła Epsteina, który opuścił Rosję w 1990 r. i bezlitośnie rozliczał się z mentalnością rosyjską, przypisując jej okrucieństwo w przejęciu i „udoskonaleniu” dziedzictwa koczowniczej ordy, z której w istocie zrodziła się Moskowia. Przyznaję – mimo że od dekad zgłębiam fenomen sławetnej „szerokiej duszy” rosyjskiej, wstrząsnął mną pewien fragment wywodów Epsteina.

Patron broni jądrowej

Jedną z najważniejszych postaci rosyjskiego prawosławia jest święty Serafim z Sarowa (Sarowskij), uosobienie opisywanych przez Dostojewskiego starców promieniujących miłością do skrzywdzonych i uniżonych. A teraz miejscowość, w której znajduje się klasztor, gdzie modlił się za Rosję wielki święty, nazywa się...Atomgrad! I nie bez powodu.

„To absolutnie satanistyczna metafizyka. Pustelnię Sarowską, klasztor św. Serafima Sarowskiego, przekształcili w Atomgrad. Produkowane tam międzykontynentalne rakiety balistyczne nazywają się… »Szatan«. A sam święty w 2007 r. został ogłoszony niebiańskim patronem broni jądrowej i jej wojowników! I duchowni Patriarchii Moskiewskiej przyjeżdżają tu błogosławić ową broń niosącą ludzkości zagładę” – pisze Epstein. „A świątynia sił zbrojnych pod Moskwą?! To straszne miejsce! Są tam cztery kaplice, każda poświęcona jakiemuś świętemu przypisanemu poszczególnym rodzajom sił zbrojnych. I tak św. Barbara, męczennica, stała się patronką Strategicznych Wojsk Rakietowych. Takie wyobrażenie o tym, co święte, to właśnie jest unicestwienie bytu” – dodaje.

Pamiętając los Sodomy

Gdyby Mickiewicz wiedział, jakie plany wobec Polski – zgoła nieodbiegające od carskiego zamordyzmu – mieli jego „przyjaciele Moskale”, dekabryści, nigdy by tego szlachetnie naiwnego wiersza nie napisał. Ja także mam – jeszcze – przyjaciół w Moskwie, ale to nie Moskale, lecz Rosjanie. Czy śp. Wołodia Bukowski miałby się wstydzić za zbrodnicze działania imperium, które zwalczał całe życie kosztem uwięzienia, tortur, prześladowań i wygnania z ojczyzny? Rzecz jasna nie! Niech się wstydzi Puszkin za swoje podłe wiersze wysławiające rzeź Pragi dokonaną przez Suworowa, a później zdławienie powstania listopadowego. Ale gdy szlachetnych nie znajdzie się odpowiednio wielu, nawet wyrozumiały dla Lota targującego się z nim o liczbę sprawiedliwych Bóg niszczy Sodomę do szczętu. Pamiętajmy więc o jeszcze jednym ważnym symbolu: dawnym herbem Ukrainy był pogromca Diabła, Święty Michał Archanioł. Jest na powstańczych pieczęciach z 1863 r. obok Orła i Pogoni, a dziś strzeże Kijowa z kolumny na Majdanie Niepodległości. Czy ktoś ma wątpliwości, kto zwycięży w tej wojnie? Pokropiony przez rosyjskich barbarzyńców w ornatach fałszywą wodą święconą szatan czy hetman niebieski?

Narodów naszych dziedzictwo

Zostawmy „przyjaciół Moskali”, niech się o nich martwi piekło. Wróćmy do jeszcze niedawno „trudnych” braci Ukraińców, którzy nagle nie są już sąsiadami, ale współlokatorami w naszych miastach, w naszych domach, a co więcej – w naszych sercach. Wściekła rosyjska agentura usiłuje dyskredytować ten odruch szczerego serca, grając bezwstydnie a to na rzezi wołyńskiej, której mają być winne dzieci z bombardowanego Mariupola, a to kłując nas w oczy „przywilejami” danymi przez polski rząd ludziom pozbawionym domu i jakiegokolwiek majątku, a to wypominając żydowskie pochodzenie bohaterskiemu ukraińskiemu prezydentowi, licząc na rzekomy polski antysemityzm, który sami bezskutecznie hodowali. Nic z tego!

Często błędnie odnosi się ideę federacyjną Piłsudskiego także do Ukrainy. Marszałek nie myślał o połączeniu jej z Polską, chciał czego innego: sojuszu z wolnym od skazy niewolniczej rosyjskiej duszy i bolszewickiej zarazy mentalnej państwem ukraińskim, stosunków przyjaznych, może nawet braterskich, jakie we wspólnej sprawie walki połączyły przyjaźnią samego Piłsudskiego ze szlachetnym i wiernym danemu Polsce słowu Petlurą, zamordowanym za to przez Rosjan. Dziś odradza się nie Rzeczpospolita Obojga Narodów uzupełniona wreszcie o trzeci, ukraiński – we współdziałaniu z Litwą, a wkrótce i Białorusią odradza się nasze wspólne europejskie dziedzictwo wolnych z wolnymi, równych z równymi, znaczone gotyckimi łukami, które nietrudno znaleźć i w Kijowie.

Nie martwi mnie język ukraiński na polskich ulicach, bo trafił nie tylko tam, ale i do polskich serc. I gdy po wygranej wojnie te przytulone przez nas miliony ukraińskich matek i dzieci wrócą do domów odbudowywanych przez nas wspólnie z ich dzielnymi mężami i ojcami, w tej grającej nam w duszach dumce na dwa serca straszliwym dla Moskali refrenem będzie brzmiało zrozumiałe dziś dla każdego w naszych stronach słowo: „bayraktar”!
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jerzy Lubach