To nie tylko ignorancja geograficzna (wystarczy policzyć, ile jest z Rzymu do Odessy i Kijowa, a ile, dajmy na to, do Madrytu czy Londynu), ale też kulturowa. Papież wyraźnie nie zna historii swojego Kościoła. Basen Morza Czarnego – to tam docierali pierwsi misjonarze, nawet apostołowie. Taka Gruzja czy Armenia to jedne z najstarszych chrześcijańskich krajów. Imperium rzymskie, potem bizantyjskie, sięgało dzisiejszej Ukrainy. Historia Kościoła przez wieki rozgrywała się i decydowała w basenie Morza Śródziemnego i Morza Czarnego. Dalekim krajem jest Argentyna, totalna prowincja, słaba kulturowo, gospodarczo i instytucjonalnie. Kiepskim pomysłem było branie papieża z takiego niepoważnego kraju.