W kwietniu 2019 r., kilka tygodni przed wyborami do europarlamentu, ówczesna kandydatka SPD na deputowaną, Katarina Barley, udzieliła wywiadu RT. Zapytana o to, kto jest wewnętrznym wrogiem Europy, stwierdziła: „Ci, którzy chcą powrotu do państw narodowych, odrzucają współpracę na zastałych zasadach, na pierwszym miejscu stawiają egoizmy narodowe i próbują rozbić Europę”. W tej samej rozmowie Barley określiła stosunki Niemiec z Rosją jako „ścisłe”. Jak wiadomo, Rosja Unii kibicuje. Kilku berlińskich polityków nie kryło oburzenia. Nie wiedziała, z kim rozmawia? To kompromitacja! Jedna z dziennikarek zauważyła zaś, że teraz Barley „nie będzie mogła wiarygodnie krytykować ani Prawa i Sprawiedliwości ani Viktora Orbána”. Teoretycznie po czymś takim to najlepiej by było zaszyć się na campingu pod Berlinem i przeczekać, aż ludzie zapomną. Nic z tych rzeczy. Można krytykować. A nawet zamorzyć głodem. Z takim ego to chyba wszystko można.