Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Operacja specjalna

Póki Jan Paweł II żył, nie mieli szans. Ale doczekali się. Nagonka ruszyła. Oczywiście jak zawsze pod fałszywą flagą.

Długo czekali na tę chwilę, dusili się w dymie kadzideł, nudzili na kościelnych ceremoniach, symulowali modlitwy i robiąc mnóstwo rzeczy złych i podłych, wstrzymywali się przed zaatakowaniem świętości. Po prostu bali się. A odwaga nie była ich najsilniejszą stroną. Walka z papieżem z Polski Ludowej, Słowianinem, męczennikiem, pogromcą komunizmu i genialnym showmanem panującym nad tłumami nawet niewierzących, przekraczała ich możliwości. Póki Jan Paweł II żył, nie mieli szans. Ale doczekali się.

Nagonka ruszyła. Oczywiście jak zawsze pod fałszywą flagą. Nikt wprost nie atakuje wiary, Kościoła, chodzi tylko o to, żeby pomóc chronić najsłabszych i tym podobne dyrdymały. To, że demoralizuje się setki milionów młodych ludzi za pomocą mediów, seksedukatorów i sieci klubów dla kochających inaczej, to żaden problem. Metody są stare jak świat. Dobrze sformułowane oskarżenie, wobec którego trudno udowodnić własną niewinność. Przykładem udanej operacji są dzieje Piusa XII, który dla ratowania Żydów zrobił więcej niż wybitni przywódcy Wolnego Świata, a nie może pozbyć się epitetu „papieża Hitlera”. Atak zaczął się po jego śmierci, a kluczową rolę odegrała w nim sztuka „Namiestnik” Rolfa Hochhutha. Po pół wieku okazało się, że jej autor był zadaniowany do napisania tej sztuki przez wieloletniego pracownika radzieckich służb specjalnych, gen. Iwana Iwanowicza Agajanca, specjalisty od dezinformacji. W roku 1963, w ramach operacji KGB pod nazwą Seat-12, dostarczył on Hochhuthowi materiały obciążające papieża, sfabrykowane m.in. przy pomocy Securitate. Reklama lewicowych, i nie tylko, mediów dała sztuce ogólnoświatowy rozgłos. I choć naukowcy zdemaskowali kłamstwa, wizja papieża błogosławiącego hitlerowców i wysyłającego Żydów do gazu przetrwała. Czy uda się zrobić z Karola Wojtyły patrona pedofilów? Trwa wielka próba. A wraz z nią chęć zabrania Polakom ostatniej rzeczy, która ich jeszcze łączy.

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski