Uważam jednak, że nie ma racji, namawiając nas, abyśmy traktowali swoją ojczyznę jak przedsiębiorstwo. Firmy się bowiem nie kocha, ale ojczyznę już tak. A to znaczy, że jest ona uznawana za arcycenne dobro, które jest czymś znacznie więcej niż – jak to jest w przedsiębiorstwie – sumą wartości utylitarnych. Wszelka miłość, również miłość ojczyzny, jest najpierw – by użyć formuły Dietricha von Hildebranda – uczuciową odpowiedzią na wartość.
Nieuzasadnione jest zatem deprecjonowanie tego wymiaru patriotyzmu. Niemniej niesłuszne jest poprzestawanie na tym, ponieważ miłość jest również troską i odpowiedzialnością za ukochany obiekt. Stawianie znaku równości między tym aktywnym wymiarem miłości ojczyzny a zaangażowaniem się w dobro przedsiębiorstwa jest banalizowaniem ojczyzny i miłości do niej.