Różni wątpliwi „specjaliści” od Rosji często ględzą o mongolskim dziedzictwie w jej mentalności i współczesnej polityce Kremla. To popłuczyny po kiepsko przeczytanym Feliksie Konecznym i jego koncepcjach cywilizacji. Wszak były kraje, gdzie i bez udziału Mongołów zakorzeniła się imperialna skaza charakteru narodowego.
Sam Koneczny zresztą równie negatywnie jak obejmującą Rosję cywilizację turańską oceniał cywilizację bizantyńską, do której zaliczył także Niemcy... Rodacy Czyngis-chana, wśród których mam serdecznych przyjaciół, dziś są ludem wyjątkowo łagodnym i pokojowym, żadne podboje im nie w głowie. I lękają się Chińczyków, bo na własnej skórze poznali ich bezwzględną imperialną mentalność, jak my Moskali z ich „ruską ideą” sprowadzającą się do tego, by i innych utytłać w błocie, w którym sami siedzą po szyję, albo jeszcze lepiej – całkiem ich w to błoto wdeptać. Jak więc widać po historii – wcale nie tajnej – Mongołów, można porzucić durne idee i stać się normalnym narodem. Czego życzymy i „przyjaciołom Moskalom”!