Minister spraw zagranicznych Polski odwiedził, także w imieniu OBWE, której Polska obecnie przewodniczy, Bałkany w 27. rocznicę ludobójstwa w Srebrenicy dokonanego przez oddziały Republiki Serbskiej w Bośni.
Zbrodnia na oczach świata
Wymordowano wtedy na oczach świata ponad 8 tys. bośniackich mężczyzn i chłopców. Kobiety i dzieci wygnano. Nie było to przypadkowe „collateral damage”, lecz zaplanowane z zimną krwią ludobójstwo mające wymazać daną wspólnotę etniczną z zajętego obszaru. Na planowanie zbrodni wskazują organizacja i szybkość, z jaką ją przeprowadzono – trwała bowiem kilka dni. Wiele wskazuje na to, że planowano podobne ludobójstwa po zajęciu kolejnych bośniackich miast.
Przywódca bośniackich Serbów Radovan Karadžić oraz Ratko Mladić po latach ukrywania się trafili przed Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii. Zostali skazani na dożywocie. Do Hagi trafił też serbski dyktator Slobodan Milošević, wysłany tam przez samych Serbów w 2001 r. Zmarł podczas procesu.
Srebrenica była szokiem dla cywilizowanego świata, który łudził się, że po II wojnie światowej nie będzie już w Europie ludobójstwa. Szok ten spowodował, że z inicjatywy USA doszło do uderzeń NATO na pozycje bośniackich Serbów, które wspierały lądową ofensywę chorwacko-bośniacką w Bośni. Jednocześnie przeprowadzona została w Chorwacji ofensywa wojsk chorwackich przeciwko serbskim okupantom w ramach operacji „Burza”. Chorwaci i Bośniacy zostali do niej zresztą uzbrojeni i wyszkoleni przez USA.
Ofensywy te zakończyły wojnę, ale czy nastał pokój w tym regionie? Sprawcy zostali wprawdzie ujęci i pociągnięci do odpowiedzialności, ale ową ludobójczą Republikę Serbską uznano za część składową Bośni. Teraz odbija się to czkawką, bo lider Republiki Milorad Dodik w bliskiej koordynacji z Moskwą próbuje się od Bośni odłączyć. Gdyby Rosja pokonała Ukrainę, pewnie czekałaby nas kolejna wojna, na Bałkanach. Serbia właściwa blisko współpracuje z Moskwą, a rosyjskie trole i boty szerzą kłamstwa zaprzeczające zbrodni w Srebrenicy albo ją uzasadniające.
Świadectwo Srebrenicy
Po Srebrenicy łudzono się, że to epizod i kolejne zbrodnie w Europie nie mogą się powtórzyć. Ale po prawie 30 latach staliśmy się świadkami jeszcze straszniejszych zbrodni na Ukrainie. – Gdy skończyła się II wojna światowa, wielu myślało, że szaleństwo ludobójstwa już nigdy się nie zdarzy. Holokaust był upadkiem człowieczeństwa – mieliśmy nadzieję, że okaże się punktem zwrotnym w historii ludzkości. Mieliśmy także nadzieję, że nie powtórzy się Srebrenica. A mimo to dzisiaj, gdy upamiętniamy 8 tys. tych ofiar, przerażające zbrodnie są popełniane przez rosyjskich najeźdźców na Ukrainie: w Buczy, Borodziance, Mariupolu i innych miejscach – powiedział minister Rau w przypadającą 11 lipca 27. rocznicę zbrodni w Srebrenicy. – Polska nigdy nie będzie milczeć w obliczu ludobójstwa. Pamiętamy dziedzictwo Rafała Łemkina, człowieka stojącego za Konwencją ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa – dodał.
Minister złożył też kondolencje dla rodzin i bliskich ofiar zbrodni. – W tym roku kolejne ofiary zostały zidentyfikowane i pochowane przez swoje rodziny – podkreślił. – Ustalenia międzynarodowych i krajowych sądów muszą być przestrzegane. W OBWE nie ma miejsca na zaprzeczanie wojnie i zbrodniom, gloryfikację zbrodniarzy oraz historyczny rewizjonizm. Uprzedzenia, dyskryminacja, zbrodnie nienawiści oraz dzieląca retoryka prowadzą do przemocy. Muszą być potępiane i karane – podkreślił.
Gdy paktuje się z mordercą
Parę dni temu telewizyjną premierę na jednym z płatnych kanałów w Polsce miał film bośniackiej reżyserki Jasmili Žbanić „Quo Vadis, Aida?”. Film to koprodukcja, między innymi polska. Co jednak dziwi, to to, że w zeszłym roku ten jakże ważny w kontekście obecnej sytuacji film przeszedł przez polskie kina niemal bez echa. Rozgłos zdobył zaś w tamtym czasie kolejny film skandalisty Wojciecha Smarzowskiego, którego już nikt nie pamięta. Tak nie powinno być. Wtedy nie udało mi się obejrzeć filmu Žbanić, bo był na ekranach kin w moim mieście ledwie przez kilka dni, i to w niesprzyjających porach. Teraz jednak obejrzałem i obraz, jak to się mówi, wgniata w fotel. Nie tyle rekonstrukcją masakry, a właściwie wydarzeń prowadzących do masakry, ile pokazaniem, obiektywnie rzecz biorąc, współsprawstwa holenderskich żołnierzy ONZ. Sprawa jest znana, Srebrenica była „strefą bezpieczeństwa ONZ”, Serbowie zobowiązali się jej nie atakować. Ale i tak to zrobili.
Owszem, kontyngent holenderski ONZ był nieliczny, miał słaby mandat, nie miał wsparcia NATO. Ale mógł zrobić więcej. Nie znalazł się nawet jeden holenderski Schindler, który próbowałby w tej beznadziejnej sytuacji ocalić jak najwięcej ludzi przed ludobójstwem. Zamiast tego pomagali Serbom w wywożeniu ludzi, wierząc albo chcąc wierzyć w ich dobrą wolę. Dowódca, płk Thom Karemans, doznał załamania nerwowego. Takie to było wojsko.
Strach przed eskalacją
Holendrzy oczywiście nie ponoszą winy jako jedyni. Ponosi ją cały zachodni świat, który, podobnie jak teraz na Ukrainie, za późno dostrzegł zagrożenie, za późno się angażował. Boi się mitycznej eskalacji. Można tylko powiedzieć, że tamta postawa była bardziej kompromitująca niż ta obecnie, bo po drugiej stronie nie stała Rosja z bronią atomową, ale niewielka Serbia, czy raczej nieregularna Republika Serbska po cichu wspierana przez Serbię. Co więcej, wielu Serbów – inaczej niż obecnie Rosjanie – wcale nie popierało tej wojny. Można było jej zapobiec, a potem przerwać na każdym etapie. Zrobiono to dopiero po Srebrenicy.
Było nawet embargo na dostawy broni dla Chorwatów i Bośniaków, żeby „nie eskalować”. Dziś przynajmniej Zachód dostarcza broń Ukrainie, i to bez porównania lepszą niż tę, którą dostarczono pod koniec wojny Bośniakom i Chorwatom. Pomyślmy jednak, co by było, gdyby taką broń Zachód dostarczał przez ostatnich osiem lat poprzedzających obecną wojnę. Może w ogóle by jej nie było?
Różnica jest też taka, że – jakkolwiek by to zabrzmiało – zbrodnie rosyjskie są nawet gorsze niż ówczesne serbskie. Zbrodniarze Mladicia przynajmniej pozwalali uciec kobietom, starcom i dzieciom. Moskale na zajętych terytoriach mordują, gwałcą, torturują ludność cywilną, w tym kobiety i dzieci. Serbowie „tylko” gwałcili kobiety, a potem deportowali większość ludności cywilnej. Gdy skończy się wojna, skala masowych zbrodni i liczba ofiar będzie z pewnością większa niż w Bośni i Hercegowinie.