Mam nieodparte wrażenie, iż taką „świętą naiwnością” są teraz wszystkie głosy panienek z fejsika, kobiet spod znaku pioruna, damulek z Silnych razem, które chóralnie pomstują na Ruch Obrony Granic, zaś wolontariuszy strzegących polskiej granicy nazywają „faszystami”. Naiwne, naprawdę nie wiedzą, co czynią. Nie wiedzą z prostego powodu – Polski jeszcze nie zalała tak duża fala imigrantów z Afryki czy Azji, żeby w sposób mocno dostrzegalny spadło bezpieczeństwo w naszych miastach. Dopiero kiedy jedna taka Julka z drugą zorientują się, że wieczorem nie mogą wyjść na spacer z pieskiem do parku, bo stoją tam gangi czarnoskórych inżynierów, to pojmą, w czym rzecz. Tyle że wtedy będzie już za późno. Nigdy nie zapomnę spotkania z pewnym włoskim restauratorem, właścicielem baru przy nadmorskiej promenadzie w Salerno. Gdy odwiedziłem go kilka lata temu, po paroletniej przerwie, usiadł ze mną i zaczął strasznie narzekać. Powiedział, że dosłownie w ciągu dwóch, trzech lat życie w mieście się zmieniło. Imigranci wprowadzili terror.
Handlują narkotykami w biały dzień. Mnożą się kradzieże i bezczelne napady rabunkowe. Był smutny i przerażony. Bo czuł, że coś zaprzepaszczono, że tego już się nie odwróci, będzie gorzej i gorzej. Cóż mu mogłem powiedzieć? Jak pocieszyć? Mieszkałem wtedy jeszcze w normalnym kraju. Teraz robotę służb muszą odwalać obywatele. A że to się władzy nie podoba, to za tych obywateli, za tych „faszystów”, jak krzyczą Julki, władza się weźmie. W końcu miasta zapełnią się imigrantami. I wtedy dopiero damulki z fejsika zobaczą, przed czym chcieli ich bronić „faszyści”. Ale już będzie za późno…
