Kilka dni temu w krakowskim sądzie zapadł kolejny skandaliczny wyrok, warunkowo umarzający postępowanie wobec Katarzyny Augustynek. To wulgarna i agresywna aktywistka, która pałała szczególną nienawiścią do policjantów w trakcie antyrządowych protestów za czasów PiS.
Sąd stwierdził, że wprawdzie pupilka obecnej władzy i mainstreamowych mediów popełniła zarzucane jej czyny, a więc znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, to jednak jej postępek jest… nieszkodliwy społecznie! A przecież warunkowe umorzenie jest możliwe ze względu na drobniejsze przestępstwa, postawę sprawcy i przewidywanie, że będzie on przestrzegał prawa. Augustynek nie spełnia żadnego z tych warunków, a jej dotychczasowa postawa wskazuje, że się nie poprawi, a może co najwyżej stawać się coraz bardziej zuchwała. Tym bardziej że za swoją działalność bywała już przez sądy nagradzana niemałymi odszkodowaniami. W całej sprawie najmniej chodzi jednak o sprawiedliwość, a o pokazanie, że za walkę z PiS otrzymuje się parasol ochronny ze strony państwa.