Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Niewola niemocy  

Św. Rafaelowi Arnaizowi Baronowi nie udało się przyjąć święceń, nie zostawił po sobie wielkich dzieł, a jednak jego życie, jego zapiski są czymś, co uświadamia, że warto być w Kościele.

Zgorszenie grzechem ludzi Kościoła nie jest powodem, by z niego odchodzić. Zgorszenie cudzym grzechem jest spowodowane jedynie hipokryzją albo nieznajomością siebie. A do tego wewnątrz Kościoła, choć nie brakuje tam grzeszników (czasem wielkich i do tego przykrywających swój grzech teologiczną nowomową), są też święci, ludzie, którzy pokazują, że każde życie ma ogromny, bo eschatologiczny sens. Takim było życie św. Rafaela Arnaiz Baron. Ten pochodzący z bogatej, katolickiej i zaangażowanej w politykę rodziny hiszpańskiej mężczyzna zmarł na cukrzycę w klasztorze trapistów w wieku 27 lat. Po ludzku nic mu się nie udało. Umierał w klasztorze, ale trapistą w sensie ścisłym nie był, bo choć dwa razy próbował zostać zakonnikiem, to dwukrotnie też z powodu stanu zdrowia odchodził, a za trzecim razem został tylko oblatem. Nie udało mu się przyjąć święceń, nie zostawił po sobie wielkich dzieł, a jednak jego życie, jego zapiski są czymś, co uświadamia, że warto być w Kościele, że Boga można spotkać szczególnie mocno właśnie tam, w niesamowitej mistyce. „Bóg i moja dusza” – pod takim tytułem zostały wydane jego zapiski z ostatnich miesięcy życia – uświadamiają one, że Bóg ma dla nas – wewnątrz Kościoła – drogę, która jest odwróceniem nietzcheańskiej „woli mocy”, czyli drogę „niewoli niemocy”. To nie jest droga dla silnych nadludzi, ale dla słabych, upadających, świadomych grzechu osób, które doświadczyły już nie tylko, że same nic nie mogą, ale że wszystko, co mogą, jest w istocie niczym. „Nic, co ma koniec, nie jest wielkie” – wskazuje święty. A w innym miejscu uświadamia, że „tracimy czas na bagatele, na opłakiwanie tego życia”, podczas gdy tak naprawdę liczy się tylko miłość, bo „tylko miłość czyni szczęśliwym”. I wreszcie słowa, być może kluczowe tego wielkiego mistyka, który wskazuje, że „Bóg jest na krzyżu i póki nie pokochamy Krzyża, nie zobaczymy Go, nie odczujemy Go”. Niesamowita książka, niesamowite świadectwo.


 

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz P. Terlikowski