Trudno jednak uwierzyć, że nie miał świadomości, jak w Polsce zostaną przyjęte jego słowa. Premier mówił o zadośćuczynieniu konkretnym ofiarom, które jeszcze żyją – i jeśli nawet w tak jednoznacznej sprawie nasze państwo kapituluje względem Berlina, jest to oczywisty sygnał także w sprawie reparacji. To właśnie chciał przekazać kanclerzowi Tusk. Ponadto, jak zareagowały media niemieckie i internet? Zalały przestrzeń publiczną kolejnymi „analizami” tłumaczącymi, jak zły i niepotrzebny to pomysł. Atakowano nasz kraj za to, że w ogóle ośmiela się poruszać temat zadośćuczynień. Przypomnijmy sobie bezczelną wypowiedź ambasadora Niemiec, że podnoszenie tematu reparacji „to gra na rzecz Putina”. Widać, że Berlin ponownie usiłuje zrobić z Polaków współsprawców Holokaustu. Bo temat reparacji jest dla Berlina niewygodny. Nie wolno go odpuszczać.
Niemcy się boją
Donald Tusk zbiera zasłużone cięgi za to, co powiedział w Berlinie.