Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jakub Augustyn Maciejewski,
19.12.2018 14:32

Nie prześpijmy danej nam szansy jak nasi przodkowie

Zjawisko totalnej opozycyjności to w Polsce rzecz nienowa. Było obecne już w czasach króla Jana III Sobieskiego.

Gdy ów monarcha prowadził profrancuską politykę, opozycja wspierała agentów Austrii, gdy zaś ten sam król dokonał zwrotu proaustriackiego (Francuzi bowiem nie spisali się jako sojusznicy), ci sami opozycjoniści pobiegli do ambasadora Francji, przeciwko któremu jeszcze przed chwilą spiskowali. Niecierpiący Sobieskiego hetman wielki litewski Michał Kazimierz Pac pod pozorem przeszkód formalnych chciał w przeddzień bitwy chocimskiej zabrać swoje wojsko i nie uczestniczyć w walce z Turkami. A dekadę później jego następca Jan Kazimierz Sapieha ze swoimi chorągwiami nie przybył pod Wiedeń, gdzie polski oręż odniósł jedno z największych zwycięstw w historii. W końcu szlachta litewska powiedziała dość – zbuntowała się przeciwko magnatom i w bitwie pod Olkienikami (1700 r.) rozbiła wojska Sapiehy. Sprzeciw przyszedł za późno – Sobieski, który dopomógłby w rozbrojeniu oligarchii, nie żył już od czterech lat. Polacy przespali odpowiedni moment na rozprawienie się z patologiami pleniącymi się w Rzeczypospolitej.

Reklama