Muszą grać przydzielone role, nie podskoczą. Rzecz jest zaklepana i obowiązuje. Scenariusze dla Polski pisano od dawna i zwykle były one pełne zaskakujących zwrotów akcji oraz wyjątkowo krwawe. Polaków uważano za dobrze wywiązujących się z przyznanych im ról, przewidywalnych. W scenariuszach dla Polski specjalizowali się Niemcy i Rosjanie – nic ich nie powstrzymywało przed planowaniem na papierze wydarzeń, które w Europie uważano by za niemożliwe. Scenariusz ma jednak słabą stronę, nie przewidzi wydarzeń spoza planu. Nagle wiatr zawieje i coś zdmuchnie, przewróci się ktoś na śliskim parkiecie. Sumienie kogoś ruszy, kogoś zdradzi najlepszy przyjaciel. Kto przewidział, że Victor Orbán będzie dla prześladowanych polskich polityków prawdziwym bratankiem, choć nie poparł wojny toczonej przez Ukraińców? Scenariusz to nasza ludzka ułomna wizja. Kto uważa się za geniusza, a innych ma za głupców, wierzy w swój scenariusz. Kto ma serce pełne nadziei, wierzy w słowa wyryte na kamiennej tablicy. I nie respektuje cudzych scenariuszy.
Najlepszy scenariusz
„Istnieje wiele scenariuszy. Ten obowiązujący scenariusz…” – w czasach, gdy mamy sporo scenarzystów – utalentowanych i wysoko sytuowanych – wielu ludzi uważa, że tak czy owak są częścią czyjegoś scenariusza.