Wiele osób, obserwując to, co wyprawia Żurek na polecenie Tuska, zaczyna sobie zadawać pytania: czy naprawdę nie ma już normalnych sędziów i uczciwych prokuratorów? Czy wszyscy są jak Żurek czy Wrzosek? Czy wszyscy akceptują to, co wyprawiają dziś ci Silni Razem, nominowani na najważniejsze stanowiska w państwie? Pytania te są z jednej strony zasadne, z drugiej – pokazują pewne niezrozumienie realnej roli Żurka i jego cyngli.
Jasne, jednym z jego zadań jest polowanie na opozycję, organizowanie hucp, które doprowadzają do społecznej polaryzacji i wywołują tak skrajne emocje, że za ich pomocą władza może ukryć realny stan państwa. Jednak jego ważniejszym celem jest terroryzowanie swoich. Warto bowiem przypomnieć sobie, że w pewnym momencie coraz bardziej powszechny stawał się opór środowiska prawniczego wobec gangsterki Tuska. Prokuratorzy wyłączali się z politycznych spraw, ba, doszło nawet do skazania Gawłowskiego oraz sprzeciwu wobec zamachu stanu, jaki chciał przeprowadzić Tusk z Giertychem i Bodnarem. I to właśnie za to, że nie zdołał odpowiednio zdyscyplinować środowiska, poleciał Bodnar. Musiał zostać zastąpiony kimś, kogo sędziowie, prokuratorzy etc. będą się realnie bać. I to się udało. Patrząc na brutalność, tępotę i bezwzględność Żurka, mając świadomość, że ma on na swoje posyłki równie prymitywnych jak on cyngli medialnych czy Silnych Razem od Giertycha (a ci, pamiętajmy, są głównie nasyłani na rodziny swoich celów, na ich małżonków, rodziców bądź dzieci), milczą. Zaś Żurek z Tuskiem z tego korzystają. Uchylają wyroki bandziorom, mordercom dzieci, pedofilom. Doprowadzają do maksymalnego chaosu. Zresztą Żurkowi opłaca się, na ten moment, doprowadzić do sytuacji, w której większość społeczeństwa będzie patrzeć na sędziów z obrzydzeniem, uznawać ich za klony Silnego Razem, który akurat piastuje stanowisko ministra sprawiedliwości. Taka znienawidzona grupa tym bardziej będzie szukać protekcji – tak u niego, jak i u jego pana, Tuska.