Nie ma też żadnych wątpliwości, że Marcin P. nie wszedł w działalność lotniczą w sposób dobrowolny. Przewodnicząca oceniła także, że działania prokuratury i służb zaangażowanych w wyjaśnienie afery były skrajnie złe. Politycy koalicji PO-PSL, którzy wówczas byli u władzy i którzy mogli nie dopuścić do gigantycznych nadużyć, nie zrobili nic, by powstrzymać przestępcze działania. Nie dziwi zatem wystąpienie, a właściwie atak posła Krzysztofa Brejzy (PO), który broniąc swoich partyjnych kolegów, deprecjonuje dokonania komisji, której jest członkiem. Nie ma żadnego usprawiedliwienia na zaniechanie, którego byliśmy świadkami, gdy tylko zaczęto pisać o aferze. Można się domyślać, że to zaniechanie było podyktowane pracą Michała Tuska, syna ówczesnego premiera, dla aferzysty Marcina P. oraz działaniami tych, którzy faktycznie stali za aferą Amber Gold.