PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Magnum delirium

To określenie na nazwanie swoich czasów ukuł wielki poeta rzymski Horacy, potępiając wynajmowanie tłuszczy przez rywali walczących o władzę nad ówczesnym światem. Wiedział, o czym mówi, bo sam brał udział w wojnie domowej po stronie Brutusa, republikańskiego zabójcy Cezara. W rezultacie stracił majątek i zajął się poezją, by w końcu stać się ulubieńcem zwycięskiego Oktawiana Augusta, który republikę zmienił w imperium cezarów sławione później przez Horacego. Jakimś sposobem wielkie delirium zamieniło się w złoty wiek. Może po prostu dlatego, że inaczej pisać nie było wolno? Wkrótce i nasze czasy można będzie jedynie wychwalać jako ukoronowanie całej historii ludzkości obwarowane totalną cenzurą nowej religii politpoprawności...

 

Kierując się konstatacją słynnego pisarza francuskiego André Gide’a: „Wszystko zostało już powiedziane, ponieważ jednak nikt nie słucha, trzeba wciąż zaczynać od nowa”, musimy kolejny raz diagnozować naszą współczesność, posiłkując się wiedzą o przeszłości. Czasy zamętu bowiem, w których bez wątpienia żyjemy, mają wiele cech wspólnych, co w swoim zadufaniu ignorujemy.

Już nie kij i marchewka, lecz tylko kij

Na przykład ludobójstwo uznaje się za „wynalazek” XX w., podczas gdy w istocie wynaleziono jedynie termin na określenie zjawiska znanego i z upodobaniem stosowanego już w starożytności, choćby przez znanego Horacemu zdolnego polityka imieniem Juliusz Cezar wobec nieszczęsnych Gallów. Ale ich losy dziś nikogo nie obchodzą, a o miano najbardziej eksterminowanych zaciekle rywalizują Żydzi, Ormianie… Chciałem wymieniać dalej – Cyganie, Murzyni – ale przypomniałem sobie w porę, że już tak nie wolno, zatem – Romowie i… Czarni, jak niedawno zalecała sławetna Rada Języka Polskiego. Ale to i tak nieważne, bo wkrótce okaże się, że głównymi prześladowanymi przez nazistów okupujących miłujące pokój Niemcy byli homoseksualiści, lesbijki, transwestyci i kogo tam jeszcze dodadzą do spisu pod skrótem LGBTitd.

Żyjąc w kraju na razie jeszcze w miarę normalnym, nie zdajemy sobie sprawy, jak szybko zaciskają się więzy dyktatury opartej na totalnej cenzurze. Wybitny filozof, tłumacz Platona prof. Ryszard Legutko jako europoseł widzi postępy zrakowacenia naszej kultury i cywilizacji szczególnie ostro, ostrzegając, że przyjęcie przez Parlament Europejski nowej rezolucji w sprawie „wolności dla LGBT” oznacza wprowadzenie totalnego zamordyzmu, a dla Polski – ni mniej, ni więcej – utratę suwerenności. I nie będzie tu stosowana dawna technika kija i marchewki – marchewkę tamci dawno zjedli sami, dla nas został tylko coraz grubszy kij! Szantażują nas odebraniem funduszy uchwalonych na walkę ze skutkami pandemii za rzekome łamanie praworządności, ale jak słusznie stwierdził prof. Legutko, nie możemy się poddać i cofnąć choćby o krok, bo będzie jak w znanym rosyjskim powiedzonku: „Cnotę się straciło, a rubelka i tak nie zarobiło!”.

Diabeł popiera wszystkie skrajności prócz jednej…

„Nie jest łatwo, gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań jego własnych czy przekonań ogólnoludzkich wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących. Nie wolno mu prostować fałszu, który inni mają pełną swobodę głosić i rozszerzać bezkarnie. Nie jest łatwo, gdy w ostatnich dziesiątkach lat w glebę ojczystą zasiewano ziarna kłamstwa i ateizmu. Obowiązek chrześcijanina to stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo za prawdę się płaci”.

Tych słów nie napisano dzisiaj, choć precyzyjnie oddają naszą obecną sytuację. To fragment rozważania do trzeciej tajemnicy bolesnej autorstwa ofiary totalitaryzmu błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Jak to możliwe, że refleksja z czasów stanu wojennego pasuje jak ulał do sytuacji w wolnej i suwerennej od ponad 30 lat Polsce? W najbrutalniejszy sposób atakowane są kościoły katolickie i księża, znieważane najświętsze polskie symbole, a przeżarte rakiem sądownictwo nie może się w tym dopatrzyć znamion przestępstwa. Przejawem demokracji jest bowiem według nowych trendów możliwość bezkarnego poniewierania tradycji narodowej z chrześcijańską na czele, a karygodnym brakiem demokracji będzie choćby próba sądowego dochodzenia swoich praw przez poniewieranych. Taki jest wszak sens rezolucji zgłoszonej przez polskich (?) eurodeputowanych z totalnej opozycji na forum Parlamentu Europejskiego: potępić Polskę za to, że usiłuje obnażyć bezczelne kłamstwa „aktywistów” o rzekomych prześladowaniach „społeczności LGBT”.

Jak stwierdza wybitny brytyjski pisarz katolicki Clive Staples Lewis – „Diabeł popiera wszystkie skrajności z wyjątkiem skrajnego poddania się Bogu. DEMOKRACJA lub POSTAWA DEMOKRATYCZNA (w znaczeniu diabolicznym) prowadzi bowiem w kierunku pojawienia się narodu bez ludzi wybitnych, narodu składającego się w swojej przeważającej części z półanalfabetów, moralnie słabego z braku dyscypliny w młodym wieku, pełnego zadufania, wynikającego z pochlebstwa i ignorancji, zniewieściałego dzięki rozpieszczaniu go przez całe życie” („Listy starego diabła do młodego”).

Taką właśnie młodzież wychowywali podczas swoich strajków „nauczyciele”, nic więc dziwnego, że julki i brajanków tak łatwo przejął Strajk Kobiet. Niedouczonymi łatwo jest manipulować, dlatego nic dziwnego, że w skali światowej autorytetem fetowanym przez prezydentów staje się zmanipulowana przez rodziców „postępaków” szwedzka nastolatka, pouczająca nas, że najlepiej byłoby, abyśmy przestali oddychać, by ulżyć matce Ziemi.

Gdy sprawy osiągną pewien punkt

Wbrew czarnej legendzie urabianej o Polsce przez zaborców, a dziś ich spadkobierców, nasz kraj od zawsze był oazą wolności, schronieniem dla prześladowanych gdzie indziej Żydów, Ormian, katolików. Dziś chronią się w nim obywatele z oświeconego Zachodu, Szwecji, Holandii, Niemiec, którym tamtejsze prawo odbiera dzieci, oddając je pod „opiekę” par homoseksualnych czy obcych kulturowo (islamskich). I za to nienawidzi nas postępowy świat – nie wolno w Wiedniu wystawić pomnika polskiemu królowi, który uratował Europę przed ówczesną inwazją islamu, a wojna Polski z najazdem kolejnej, bolszewickiej dziczy w 1920 r. wkrótce uznana zostanie za całkowicie niesłuszną, bo zahamowała na pół wieku pochód rewolucji marksistowskiej, dziś pod zmienionym logo forsowanej przez światowe lewactwo.

Wielki przyjaciel Polski Gilbert Keith Chesterton doskonale rozumiał jej znaczenie jako przedmurza wszelkiego barbarzyństwa i obiektu niechęci niemającego czystego sumienia Zachodu, gdy pisał o tym w posłowiu do angielskiego wydania książki „Poland” Kazimierza Pruszyńskiego (podkreślenie moje):

„Kiedy Jan Sobieski rozpoczął wspaniałą szarżę polskiej kawalerii, która ratując środkowoeuropejski Wiedeń, ocaliła przed Turkami całą Europę, nie zastanawiał się przed bitwą, czy Wiedeń nie ma złych cech. A Wiedeń ma wiele złych cech, które Polacy mieli później poznać. Nie rozmyślał też nad tym, że islam stanowił stosunkowo słuszny bunt przeciw zepsutej arabskiej idolatrii. My też nie musimy negować, że bolszewizm stanowi stosunkowo słuszny bunt przeciw zepsuciu współczesnego kapitalizmu. Polski król nie oddawał się studiom biograficznym, aby ustalić, czy Mahomet był szczery. My też nie musimy zawracać sobie głowy szczerością Lenina.

Jan Sobieski wiedział za sprawą tego mistycznego daru, który nazywa się zdrowym rozsądkiem, że kiedy islam dotarł do pewnego punktu, stał się sprawą każdego ochrzczonego i cywilizowanego człowieka. To samo dotyczy przemocy bolszewickiej. Jeśli bolszewizm dociera do pewnego punktu, staje się sprawą każdego ochrzczonego i cywilizowanego człowieka. A dla nas tym punktem jest Polska”.

Tak pisał szlachetny cudzoziemiec, tym bardziej więc zobowiązuje to nas, Polaków. Jeśli poddamy się obłędnym zasadom magnum delirium, czeka nas także znana ze starożytności cloaca maxima.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jerzy Lubach