Jest więc hersztem zorganizowanej grupy przestępczej, a nie liderem państwa białoruskiego. Wszystko wskazuje na to, że przegrał wybory prezydenckie. Dlatego prawdziwe władze Białorusi są na emigracji w Wilnie, część jest też w Warszawie. Oczywiście, nie są sformalizowane jako rząd emigracyjny, ale de facto nim są. To, że nie mają wpływu na sytuację w kraju, nie odbiera im tego, że są prawdziwym reprezentantem narodu białoruskiego. Łukaszenka jest reprezentantem swojego otoczenia, swoich siepaczy oraz Moskwy. Na jego służby powinno się mówić „łukaszystowskie”, a nie „białoruskie”. Białoruś to ich ofiara, a nie państwo, które reprezentują. Niestety, kanclerz Niemiec Angela Merkel uznała, że powinna porozmawiać z szefem zorganizowanej grupy przestępczej. Czym ośmieliła go do dalszych agresywnych działań.
Łukaszyści to nie są prawdziwe władze Białorusi
Przy okazji obecnego kryzysu na granicy polsko-białoruskiej media i politycy mówią o działaniach władz i służb Białorusi, ewentualnie reżimu białoruskiego. Z jednej strony jest to poprawne pod względem geograficznym, z drugiej – Polska, jak i inne kraje wolnego świata, nie uznaje, że Alaksandr Łukaszenka jest prezydentem Białorusi.