Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Michał Kuź
07.09.2023 09:00

Liczyć na siebie

W USA nasza dyplomacja nie ma łatwo, zawsze bowiem szklanka wzajemnego zrozumienia jest tylko do połowy pełna. Demokraci rozumieją nasz strach przed Rosją i są gotowi pomagać Ukrainie, ale już patrząc na Zachód, każą się krajom naszego regionu po prostu słuchać Berlina. Prodemokratyczni publicyści mają fioła na punkcie niemieckiego progresywizmu do tego stopnia, że potrafili pisać, iż Angela Merkel przewodzi wolnemu światu.

Nic dziwnego, że Joe Biden najpierw dał zielone światło dla Nord Streamu 2, a potem musiał sam świecić oczyma, kiedy najpierw wybuchła wojna, następnie zaś gazociąg. Republikanie, na odwrót, nie ufają Berlinowi za grosz. W sierpniu kongresmen Chris Smith, przewodniczący Komisji Praw Człowieka, poparł nawet polskie żądanie reparacji wojennych od Niemiec. Równocześnie sporo republikanów uważa, że Rosja ma w zasadzie prawo do części Ukrainy, i to nie jest amerykański problem. Czy więc utrzymanie się Bidena u władzy jest błogosławieństwem, a wygrana Trumpa katastrofą? Znaki ujemne i dodatnie raczej się niwelują, a my musimy liczyć na siebie. „Die Welt” zauważył niedawno, że Polska zbroi się, jakby nie miała sojuszników, no cóż, uderz w stół, a sojusznicy się odezwą.

 

Reklama