Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jacek  Liziniewicz
17.04.2025 20:05

Kto pyta, ten wygrywa

Wyborcy prawicy powinni za punkt honoru postawić sobie udział w spotkaniach polityków KO i zadawanie im pytań.

Aby wygrać wybory, nie wystarczy tylko aktywność partii i sztabów wyborczych. Prawdziwa i najważniejsza wartość to zaangażowanie społeczne tysięcy ludzi, którym nikt nigdy nie podziękuje, ale którzy uznają, że warto walczyć. Bez tych emocji i tego prawdziwego, bezinteresownego zaangażowania nie da się wygrać wyborów. Możecie Państwo tego nie doceniać, ale każde pytanie zadane politykowi koalicji rządzącej może go pogrążyć. W ubiegłym tygodniu przekonali się o tym Sylwia Gregorczyk-Abram (dociśnięta przez Samuela Pereirę) i Michał Kołodziejczak (zapytany przez Małgorzatę Gałkę). Pierwsza zdaje się być przerażona pytaniami o grupę „Wejście” i jej rolę w przejmowaniu TVP, a drugi obnażył swoją indolencję, bo wie, że ministerstwo zawodzi w sprawie pryszczycy. Dlatego też wyborcy prawicy powinni za punkt honoru postawić sobie właśnie udział w spotkaniach polityków KO i zadawanie im pytań. Najprościej zapytać o podniesienie VAT-u na żywność i o spadek cen towarów, który miał nastąpić po 15 października 2023 roku. Można zapytać o kolejki do lekarzy i zadłużenie szpitali. Niech tłumaczą się z każdego ze 100 konkretów, którego nie wypełnili. Niech zrzucają winę na koalicjantów. Niech się ośmieszają. Niech plują. To nieistotne. Trzeba zadawać cały czas trudne pytania i wywierać presję. Z czasem będzie miało to taki efekt, że politycy formacji rządzącej będą bali się wyjść po bułki do sklepu, żeby nie otrzymać pytania. Tak było w 2014 roku, gdy politycy Platformy Obywatelskiej obawiali się wychodzenia do ludzi w jakikolwiek sposób. Gdy partia nakazała organizować rozmowy z Polakami, przychodzili na nie jedynie lokalni radni w liczbie 8 osób. Wszędzie, gdzie informacje były podawane publicznie, natychmiast pojawiał się ktoś zadający trudne pytania. To paraliżuje. Wtedy się wygrywa.

Reklama