Nie pierwszy raz potwierdza się, że w wielu środowiskach atakowanie PiS czy Kościoła staje się źródłem promocji, nagród, medialnego splendoru. Trudno przypuszczać, żeby kontrolerzy nie wiedzieli o kompromitującej aktywności właścicielki firmy PR. Jeśli wiedzieli, to albo postradali zmysły, albo chcieli zamanifestować swój stosunek do negocjujących. Kto pozostający przy zdrowych zmysłach zgodziłby się, żeby reprezentowała go osoba o tak wątpliwym wizerunku?
Powierzenie przez kontrolerów lotu misji reprezentowania swoich racji Annie Garwolińskiej to wizerunkowa katastrofa dla samych kontrolerów, ale też dowód na to, że nie zależy im na porozumieniu, lecz dążą do konfrontacji, która uderzy w pasażerów i rządzących.